Niezwykłe świadectwo chrześcijanki.
mat. prasowy Sudan, 2014 rok. Na sądowej sali w roli oskarżonej obecna jest kobieta - Meriam Ibrahim - której jedyna „wina” to wiara w Jezusa Chrystusa. W trakcie procesu nakłaniania była do zmiany wyznania i konwersji na islam. Poniżej znajduje się relacja z ostatniej sesji procesu, stanowiąca poruszające świadectwo wierności Panu.
Meriam weszła na salę wolnym krokiem. Łańcuchy wrzynały się w skórę wokół jej kostek, poranionych po długich miesiącach więzienia, a ich przejmujące szczękanie przypominało lament. Szła z podniesioną głową, patrząc przed siebie twardo i zdecydowanie.
Zajęła miejsce w ławie oskarżonych i podniosła wzrok w kierunku podwyższenia, gdzie zasiadał mężczyzna mający za moment zadecydować o jej życiu. Przewodniczący okręgowego sądu w Chartumie, Abbas Mohammed Al-Khalifa, miał skwaszony wyraz twarzy, jakby na potwierdzenie towarzyszącej mu opinii nieugiętego i srogiego sędziego. Najsurowszego w całej stolicy.
- Adraf Al-Hadi Mohammed Abdullah - spytał z pogardą w glosie, używając jej islamskiego imienia - co masz do powiedzenia?
- Mam na imię Meriam, wysoki sadzie, i nie chcę nic dodać do wcześniejszych oświadczeń - odparła spokojnym i zdecydowanym głosem. - Jestem praktykującą ortodoksyjną chrześcijanką i nie popełniłam apostazji, ponieważ nigdy nie poznałam innej religii poza chrześcijańską.
Wiedziała, że może zapłacić wysoką cenę za te słowa, ale glos sumienia był zbyt silny, aby go uciszyć. Nauczyła się juz panować nad strachem, niemal przyzwyczaiła się do gróźb i poniżania. Proces szedł w złym kierunku od samego początku, stając się jedynie zwieńczeniem prześladowań, które zaczęły się kilka miesięcy wcześniej. To wtedy rzekomi krewni ze strony ojca, których twarzy Meriam nigdy wcześniej nie widziała, złożyli na nią donos, twierdząc, że choć jest muzułmanką, poślubiła chrześcijanina. Oświadczyli, że tak naprawdę nazywa się Adraf i że zmieniła imię po odrzuceniu rodziny i wyrzeczeniu się wiary.
Jej obrońcy poprosili sędziego o wysłuchanie zeznań kilku osób potwierdzających jej wersję wydarzeń i obalających twierdzenia oskarżycieli, ale wniosek został oddalony. W trakcie rozprawy nie zezwolono na przesłuchanie ani jednego świadka mogącego przemówić na jej korzyść.
- Dostałaś siedemdziesiąt dwie godziny, aby wrócić na łono islamu, ale nie chciałaś przyjąć szczodrej oferty swych muzułmańskich braci. Dlatego zasługujesz na powieszenie.
Słowa sędziego odbiły się echem i uderzyły jak grom w skamieniałych słuchaczy. Meriam odwróciła się w stronę adwokatów, a potem spojrzała na Daniela. Stała nieruchomo, kiedy twarz męża zalała się łzami. Ona nie była w stanie płakać. Patrzyła na sędziego. Patrzyła mu prosto w oczy.
*
Fragment pochodzi z książki Antonelli Napoli „Mam na imię Meriam”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?