Nowy rok liturgiczny rozpoczyna się czasem Adwentu, czyli podwójnego oczekiwania na przyjście Chrystusa – w pamiątce Bożego Narodzenia i przyjścia na końcu czasów. Mamy nadzieję, że codzienne (podobnie jak w Wielkim Poście) rozważania Hebraici przyczynią się do dobrego przeżycia tego okresu.
Zwiastowany - Poślubionej?
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego Maryi, z Józefem, wpierw, nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18)
„W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja” (Łk 1,26-27)
Jak więc w kontekście powyższych cytatów rozumieć pytanie Maryi, zadane aniołowi:
„Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”
Istnieją różne tłumaczenia tego problemu. Niektórzy sugerują, że Maryja wcześniej uczyniła ślub życia w dziewictwie i czystości i tymi właśnie słowami do niego się teraz odwołuje.
Inni natomiast twierdzą, że Maryja wprawdzie już była zaręczona z Józefem, ale jak podaje Pismo Św. jeszcze ślubu nie było (wskazuje na to fakt oddzielnego zamieszkiwania), tak więc nie przysługiwała im jeszcze pełnia praw małżeńskich.
Jednakże aby zrozumieć dlaczego Ewangeliści piszą już o ich „zaślubieniu” trzeba przyjrzeć się bliżej zwyczajom izraelskim związanym z zawieraniem małżeństw.
Izraelici zawierali małżeństwo w młodym wieku. Sądzono, że dla mężczyzny najbardziej odpowiednim wiekiem jest osiemnaście lat. Liberałowie twierdzili, że można czekać nawet do dwudziestego czwartego roku życia, najsurowsi natomiast, że „przeklęty” jest ten, kto mając dwadzieścia lat, nie jest jeszcze żonaty.
Dziewczyny natomiast mogły wyjść za mąż, gdy ukończyły dwanaście i pół roku.
W większości wypadków o małżeństwie decydowali rodzice – to oni żenili synów i wydawali córki za mąż. Odwoływano się przy tym do tego, że jak wierzono, Bóg sam ustala w niebie związki małżeńskie na czterdzieści dni przed narodzeniem się przyszłego męża. Jednakże zdarzały się i takie przypadki, kiedy to mężczyzna sam wybierał sobie żonę (jak na przykład Ezaw).
Prawo zabraniało wiązać się z ludźmi nie należącymi do Narodu Wybranego, mimo to jednak z takimi przypadkami się spotykamy (np. żona Mojżesza, Rut, Batszeba). Nie wolno było również zawierać związków kazirodczych, przekroczenie tego zakazu mogło zakończyć się karą śmierci i spaleniem żywcem. (Kpł 20,11.14)
Kiedy wybór przyszłej żony został dokonany, czy to przez rodziców, czy też przez syna, rozpoczynał się trwający jeden rok (w przypadku wdów jeden miesiąc) okres narzeczeństwa (hebr. kidduszin lub erusin). Rozumiano go jednak inaczej niż współcześnie, w kulturze europejskiej. Nie było to bowiem jedynie zwykłe zobowiązanie się do zawarcia w przyszłości ślubu, ale prawdziwym i prawnym kontraktem. Po jego zawarciu Prawo przyznawało narzeczonym obowiązki i przywileje niemal równe małżeńskim. Na przykład narzeczona przyłapana na zdradzie narzeczonego była, podobnie jak cudzołożna małżonka – kamienowana. Poza tym można ją było oddalić jedynie na podstawie listu rozwodowego. Gdyby jej narzeczony zmarł, miała takie same prawa jak wdowa. Jeśli zaś w okresie narzeczeństwa zostało poczęte dziecko, uznawane było za prawowite.
Tak więc, chociaż w teorii zróżnicowane, to jednak w praktyce małżeństwo i narzeczeństwo były do siebie bardzo podobne. Zasadnicza zaś różnica polegała na tym, że narzeczeni mieszkali oddzielnie, u swoich rodzin, a pożycie ściśle małżeńskie między nimi było zabronione.
W okresie narzeczeństwa urządzano i wyposażano nowy dom dla przyszłej rodziny. Ustalano także sprawę posagu (hebr. mochar). Odmiennie niż u nas – otrzymywał go od narzeczonego ojciec panny młodej. Gdy jego wielkość została już ustalona podpisywano umowę – zgodne ze zwyczajem w środy (w przypadku panny) lub we wtorek (w przypadku wdowy) i zawsze w środku miesiąca, gdyż wierzono, że pełnia księżyca przynosi szczęście.
Oprócz tego narzeczony powinien ofiarować dary również swojej przyszłej żonie. Był to tak zwany „mattan” i stanowił dla niej pewien rodzaj zabezpieczenia na wypadek wdowieństwa.
Niektórzy ojcowie, aby podnieść prestiż swoich córek, ofiarowywali im tzw. „silluchim” czyli posag w naszym rozumieniu tego słowa.
Po dopełnieniu wszystkich formalności i zakończeniu się okresu zaręczyn narzeczona była uroczyście wprowadzana do domu narzeczonego i odbywała się właściwa ceremonia ślubu (hebr. nissuin).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?