Larache, Maroko; Adwent – Boże Narodzenie 2009/2010SZCZĘŚĆ BOŻE !!!
ASSALAMA ALEJKUM
(Pokój i Dobro)
Jest takie przysłowie, które zachęca do działania od początku misji, aby nie pozostawiać na koniec tego, co jest trudne, ale zmagać się z tym od pierwszych godzin…
”Lo que tienes que hacer maňana, hazlo hoy” („To, co masz zrobić jutro, zrób to dzisiaj”)
Tak było ze zrujnowanym kościołem w Laraszie (północne Maroko, Diecezja Tanger). Jego początki sięgają lat 40 zeszłego wieku. Dach, ściany pięciu naw, spływ wody z rynien, boczne kaplice, instalacja elektryczna, mury otaczające kościół, tynki zewnętrzne i wewnętrzne, nagłośnienie wymagały szybkiej interwencji. W ciągu siedmiu miesięcy szukaliśmy Dobrodziejów, aby rozpocząć prace restauracyjne. Ekipa marokańska przez pierwsze tygodnie pracowała bez wynagrodzenia. Miesiące kwiecień, maj, czerwiec i lipiec dopisały i pozwoliły nam wykonać prace na dachu (800 m2). Równolegle prowadzono prace wewnątrz kościoła z grupą tynkarzy i malarzy…
Odpowiedzialny Seňor Fauzi Bendris uwieńczył dzieło pod koniec sierpnia. Konsulat Generalny z Hiszpanii pomógł nam w przygotowaniu Inauguracji Kościoła w dniu święta patronalnego Matki Bożej del Pilar.
Dzień 11 września 2009 – niedziela, zgromadziła nie tylko małą grupę katolików z Laraszie (30 wiernych), ale też i przybyłych z Hiszpanii dobrodziejów. Konsulat Generalny z Hiszpanii wystosował zaproszenie po arabsku do władz muzułmańskich miasta Laraszie i do przyjaciół naszego Centrum Dialogu Islamsko-Chrześcijańskiego.
Msza Święta koncelebrowana pod przewodnictwem Arcybiskupa Santiago Agrelo z Tangeru zgromadziła około 150 osób. W kościele zabrakło miejsc siedzących. Muzułmanie przybyli z wielkim szacunkiem uczestnicząc w Eucharystii sprawowanej po hiszpańsku.
Po Mszy Świętej odbył się koncert muzyki sakralnej z Toledo: „De una orilla a otra” („Od jednego do drugiego brzegu rzeki”). Jako sopran występowała Samira Kadimi z Maroka. Wykonano utwory maryjne w języku dawnych Aladynów, utwory chwalące Jezusa Chrystusa po arabsku i Ave Maria po łacinie.
Po koncercie wszyscy udali się do Centrum Dialogu Międzyreligijnego na poczęstunek przygotowany przez naszych parafian. Jedzenie zostało cudownie rozmnożone, bo starczyło dla wszystkich.
Radości nie było końca. Kościół został uratowany. Muzułmanie dali dowody tolerancji i szacunku dla naszej obecności wśród nich. Władze miasta postanowiły opiekować się ogrodem przed kościołem. Specjalnie zainstalowano wodę, aby podlewać kwiaty i trawnik. Centrum Dialogu z Islamem otworzyło i w tym roku naszą szkołę. Mamy obecnie zapisanych 120 osób uczestniczących regularnie w zajęciach formacyjnych.
A ja otrzymałem w podarunku współbrata franciszkanina seminarzystę z Egiptu. Przyjechał na jeden rok. Język arabski z Egiptu jest tak różny od tego, którym rozmawiamy w Maroku, że nie możemy się dogadać. Rami, tak ma na imię, był w nowicjacie we Włoszech, stąd mówi dość dobrze po włosku. I tak, zacząłem uczyć się języka włoskiego dwa razy w tygodniu. Ciągle trzeba się kształcić, aż do śmierci czegoś nowego się uczyć.
U nas ciągle gorąco, temperatura sięga 30 stopni Celsjusza. Można się opalać na plaży nad Oceanem Atlantyckim, to którego mam 500 metrów. Często myślę, jak Pan Bóg nam daje dowody swojej miłości. Z jednej strony niełatwe sytuacje codzienne do rozwiązywania, z drugiej strony Jego miłująca obecność wśród nas, Jego Hojność, Jego nieskończona miłość.
Moje kontakty z muzułmanami są bardzo dobre. Z wieloma rodzinami współpracuję i często rozmawiamy w imię Boga, który nas kocha, który stworzył świat tak dla chrześcijan jak i dla muzułmanów, dla wszystkich innych nacji i religii.
Od roku jeżdżę do Granady w Hiszpanii na Uniwersytet Katolicki, aby dzielić się moimi doświadczeniami pracy misyjnej z muzułmanami. W lutym 2010 odbędzie się Kongres Teologiczny Islamsko-Chrześcijański, na którym będę obecny razem z profesorem muzułmaninem z Rabatu Abdellatifem Felk. Razem opracowujemy tematy wspólne dla Islamu i Chrześcijaństwa w świecie współczesnym.
I na naszym podwórku parafialnym. Mamy 120 dzieci, które przychodzą, aby uczyć się pisać i czytać, mnożyć i dzielić. Szkoła nie potrafi zapewnić dzieciom wykształcenia. W każdej klasie jest 40 uczniów i nauczyciel nie jest w stanie zapanować nad tak wielką grupą. Często też nauczyciele nie mają motywacji, bo zarobki są „za duże, aby umrzeć i za małe, aby żyć”.
Na zbliżający się czas Adwentu i Radosnego Bożego Narodzenia z serca dzielę to co najpiękniejsze: miłość i dobroć. I tak jak błogosławiony Alojzy Orione powtarzam: „Czyń zawsze dobrze, czyń wszystkim dobrze, źle nigdy i nikomu”.
BŁOGOSŁAWIONEGO NOWEGO ROKU 2010.
pozdrowienia z gorącego Maroka
w miłości - Symeon OFM