Niewiele jest zjawisk religijnych, które cieszyłyby się większą popularnością od szamanizmu, zwłaszcza odkąd słowo to rozpropagowały publikacje spod znaku nowej duchowości. Od początku XX wieku lawinowo narasta tendencja nazywania szamańskim każdego typu doświadczenia religijnego, a szamana powszechnie myli się z czarownikiem, magiem, uzdrawiaczem, znachorem, medicinemanem itp.
Halucynogeny a szamanizm
Koncepcja, że transy szamańskie są zwykle sztucznie stymulowane przez użycie halucynogenów, stoi w sprzeczności ze stanowiskiem Eliadego. Eliade twierdził, że nie każdy ekstatyk jest szamanem, że wszelkie „dekadenckie” praktyki, za jakie uznaje mechaniczne sposoby wprawiania się w trans, narkotyki, taniec do granic wyczerpania, deprywację oraz opętanie są aberracyjnymi, mniej „prawdziwymi”, formami szamanizmu. Prawda jednak jest inna. W wielu odmianach szamanizmu, nie wyłączając modelowo traktowanej Syberii, kluczową rolę odgrywają środki psychoaktywne. Tezy te potwierdza większość antropologów zajmujących się halucynogenami: syberyjscy szamani posługują się najrozmaitszymi środkami, od wódki po morską wodę pitą w toksycznych ilościach, zwłaszcza wywarem z muchomora czerwonego, borówki błotnej i pewnymi niezidentyfikowanymi odmianami huby6. We wschodniej Syberii środkiem odurzającym był wywar lub dym z aromatycznych roślin: dzikiego rozmarynu, bagna, jałowca, a nawet kory sosny. Jak jednak zauważa Anna-Leena Siikala7, najczęściej używany na Syberii muchomor Amanita muscaria nie jest stosowany w s z ę d z i e. W niektórych okolicach należy on do normalnych środków szamana, w innych używają go tylko szamani g o r s z e g o r o d z a j u. Szamanizmu nie da się więc też sprowadzić tylko do „chemicznej” techniki ekstazy, przy dążeniu do analogicznych rezultatów używa się różnych środków.
Tym niemniej halucynogeny posiadają ogromne znaczenie w systemach religijnych świata. Były niemal we wszystkich kulturach symbolizowane jako eliksir życia (nektar), pigułka lub ziele nieśmiertelności. Zdaniem badacza szamanizmu syberyjskiego, Andrieja Popowa, szamani nie traktowali zażywanych środków jako „sztucznego” wspomagania niezależnego od sfery duchowej, lecz jako środki wabiące duchy i ułatwiające kontakt z nimi. Często pojawia się koncepcja, zgodnie z którą halucynogenne rośliny zostają nauczycielami duchowymi. Duchy spożytych muchomorów wzmacniają siłę szamana i stają się jego doradcami. Zażywając je, szaman przejmuje własności duchów, a wizje, jakich doświadczyć można za pomocą roślin, umożliwiaj ą poznanie prawdziwej rzeczywistości. Indianie Desana, aby skontaktować się z innymi duchami, np. z Władcą Zwierząt, muszą najpierw udać się do strażnika Drogi Mlecznej, Viho Mahsë, który jest duchem halucynogenu viho, czyli proszku z kory drzewa leguminowego. Innymi słowy, aby dostać się do świata duchów, muszą zażyć tabakę viho. Na Syberii muchomor odgrywa nawet rolę osi, na której opiera się cały świat; tak w każdym razie bywa wyobrażany na szamańskich strojach. Także w Ameryce Środkowej teonanacatl („boskie grzyby”, czyli halucynogenne cierniówki) uważane są podobnie jak muchomory w Starym Świecie, za zwierzęta mocy, a zarazem za rośliny (stąd często spotykane wyobrażenia grzybów na nóżkach), boskich sprzymierzeńców i potężne duchy przodków, zamieszkujące krainę „po drugiej stronie”. Po zażyciu przemawiają do szamana, udzielając mu odpowiedzi na wszelkie problemy i wiodąc jego ducha po zaświatach i przyszłości; zażyte zaś w dużej dawce, zmieniają jego osobowość, dając mu wgląd we wszelkie tajemnice życia i los świata. W czasie seansu leczniczego zażywają je zarówno szaman, jak i jego pacjent, by razem udać się do „krainy teonanacat”. Mazatecka szamanka, Maria Sabina, tak opisuje swoje doświadczenia po ich zażyciu:
Święty grzyb (teonanacatl) bierze mnie za rękę i przenosi do świata, gdzie wszystko jest wiadome. To one, święte grzyby, mówią w sposób, który potrafię zrozumieć. Zadaję im pytania, a one odpowiadają. Kiedy wracam z podróży, którą z nimi odbyłam, powtarzam to, co one mi przekazały i co mi ukazały. [...] Sekrety, które mi objawiły, były zawarte w wielkiej Księdze, którą mi pokazały i którą można znaleźć w rejonie odległym od ich świata. Po wielu latach, kiedy moja siostra zachorowała [...] zdecydowałam się więc wrócić do teonanacatl. Wzięłam ich dużo, znacznie więcej niż kiedykolwiek przyjmowałam, trzydzieści i trzydzieści. Kochałam swoją siostrę i byłam gotowa zrobić dla niej wszystko, nawet odbyć bardzo długą podróż, aby tylko ją uratować. Siedziałam przed nią jako ciało, gdyż dusza wkroczyła do świata teonanacatl i widziała te same obrazy, które widziała wiele razy, potem obrazy, których nigdy nie widziała, gdyż wielka gromada grzybów powiodła mnie do najgłębszej głębi tego świata. Kiedy doszłam do pewnego miejsca, duch duende wyszedł mi naprzeciw. [...] Uśmiechnął się i nagle trzymał w dłoniach coś, czego przedtem nie miał, i była to wielka Księga z wielu zapisanymi stronami.
– Tutaj – powiedział – Daję ci Księgę, abyś mogła lepiej działać i pomagać ludziom, którzy tego potrzebują, i znać sekrety świata, gdzie wszystko jest wiadome... Przekartkowałam Księgę, wiele zapisanych stron, i pomyślałam, że – niestety – nie umiem czytać i dlatego jest dla mnie bezużyteczna. Wtedy nagle zorientowałam się, że czytałam i zrozumiałam, co jest zapisane w Księdze, i że stałam się bogatsza, mądrzejsza i w jednej chwili poznałam miliony rzeczy. Uczyłam się i uczyłam. [...] Odtąd nie potrzebowałam oglądać więcej Księgi, gdyż nauczyłam się wszystkiego, co w niej było. Ale znów widziałam ducha, który mi ją dał, i inne duchy, i inne obrazy, i widziałam, blisko, Słońce i Księżyc, ponieważ im głębiej wchodzisz w świat teonanacatl, tym więcej widzisz. Możesz też widzieć naszą przeszłość i naszą przyszłość, razem jak rzecz, którą można osiągnąć, która właśnie się zdarzyła. [...] widziałam też inne śmierci i innych zabójców i ludzi, którzy zginęli – nikt nie wie, gdzie są – ja jedna mogłam ich widzieć. Widziałam skradzione konie i starożytne ukryte miasta, których nikt już nie zna, i wiem, że będą ujawnione światu. Milion rzeczy widziałam. Poznałam i widziałam Boga; wewnętrzny zegar, który tyka, sfery, które powoli się poruszają i wnętrze gwiazd, ziemi, cały kosmos, dzień i noc, płacz i śmiech, szczęście i ból. Ten, który zna do końca sekret teonanacatl, może ujrzeć nawet ten nieskończony mechanizm zegarowy8.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?
Nawrócony francuski rabin opowiedział niezwykłą historię swojego życia.
Jakie role, przez wieki, pełniły kobiety w religiach światach?
Córka Hatszepsut – kobiety faraona. Pośredniczki między światem bogów i ludzi…