Rytuał i religia w rozwoju ludzkości, wydana pośmiertnie jako kompendium przemyśleń Rappaporta nad naturą sacrum, jest prawdziwym traktatem dotyczącym roli religii w powstaniu i podtrzymywaniu kultury.
Mysterium numinotyczności jest nie tylko tremendum, ale i fascinans (1950: rozdz. IV; za Otto 1993: rozdz. VI), bowiem wzbudzając respekt i przerażenie, wzbudza jednocześnie „niezwykłą fascynację" i "jest podniecające i nęcące".
Mysterium jest nie tylko czymś dziwnym, lecz także czymś cudownym. I obok elementu szału występuje element oczarowania, wprawiania w zachwyt, wywoływania szczególnego zachwytu, element prowadzący często do odurzenia i upojenia, dionizyjski element oddziaływań numenu. (1950: 31; za Otto 1993: 59) Jednakże doświadczenie numinosum nie zawsze jest tak dionizyjskie.
Zdaniem Otta (1950: 31; za 1993: 59-60) cechy miłości, miłosierdzia, litości i pocieszenia są elementami tajemniczej fascynacji, ale te „naturalne" cechy go nie wyczerpują. Według Otta doświadczenia szczęśliwości, błogości i zadowolenia są „czymś więcej", czymś nieracjonalnym, nie do opisania, a nawet „niesłychanie uszczęśliwiającym" (1950: 36; za Otto 1993: 61). Ten aspekt czy też formę doświadczenia religijnego można znaleźć w wielu z opisywanych przez Jamesa przypadków, w opisach wschodnich praktyk mistycznych, a zwłaszcza u Indian samotnie poszukujących wizji.
Durkheim w swym opisie rytualnego zgromadzenia Aborygenów podkreśla element ekstatyczny czy też dionizyjski: Sam fakt zgromadzenia się ludzi działa jak wyjątkowo silny bodziec. Bliskość zgromadzonych ludzi wyzwala pewien rodzaj energii, która błyskawicznie wynosi ich do poziomu wyjątkowej egzaltacji.
Jakikolwiek wyraz uczuć bez przeszkód znajdzie oddźwięk w tych wszystkich umysłach szeroko wtedy otwartych na doznania zewnętrzne i każdy zadźwięczy echem innych. [...] I niewątpliwie, skoro uczucia zbiorowe można zbiorowo wyrazić tylko wtedy, gdy zostanie zachowany pewien ład, który pozwoli na zharmonizowanie owych poruszeń całości, zatem gesty i krzyki same z siebie zmierzają do rytmizacji i uporządkowania, stając się pieśniami i tańcem. Ale jeśli nawet uzyskują formę bardziej uładzoną, nie tracą nic ze swej przyrodzonej gwałtowności: zgiełk, nawet zorganizowany, jest zawsze zgiełkiem. Często pod wpływem ogromnej ekscytacji dochodzi do niebywałych czynów [...] Jest to tak odmienne od warunków normalnego życia i na tyle uświadomione, że wzniesienie się ponad codzienną ; moralność staje się potrzebą. [...] Jeśli doda się do tego, że ceremonie te na ogół odbywają się pod osłoną nocy, którą gdzieniegdzie rozświetla blask ognia, można sobie łatwo wyobrazić wrażenie, jakie muszą wywierać podobne sceny na umysłach wszystkich, którzy w tym uczestniczą. (1961: 246-248; polski przekład za Durkheim 1990, s. 209)
Durkheim przedstawia nam przypadek silnego doświadczenia numinotycznego wyrastającego z tego, co pół wieku później Yictor Turner (1969) nazwie communitas, które —jak widzieliśmy w rozdziale siódmym — powstaje zazwyczaj w czasie rytuałów wspólnotowych. Rytuały wspólnotowe są bez wątpienia najpowszechniejszą formą zdarzeń kulturowych generujących doświadczenie numinotyczne. Być może William James i inne osoby wrażliwe duchowo zdolni są do wywoływania numinotycznego doświadczenia boskości w samotności. Również niektórzy rdzenni Amerykanie odnajdywali numinosum w samotnym, żmudnym poszukiwaniu wizji, a niektóre wyćwiczone i zdyscyplinowane jednostki potrafią osiągać stany numinotyczne przez medytację.
Jednak dla większości ludzi w większości społeczeństw droga do numinotycznego doświadczenia wiedzie przez uczestnictwo w rytuale wspólnotowym, w którym potrzebę nadzwyczajnej wrażliwości duchowej, czyli specjalne przygotowania niezbędne do skutecznego poszukiwania wizji czy do medytacji, regulują istotne cechy samego rytuału — jego tempa, powtarzalność, jedność działania, osobliwość — które wielu, jeśli nie większość uczestników, przenoszą ze świadomości codziennej do doświadczenia numinotycznego. Jak członkowie kultury zachodniej doskonale wiedzą, nie wszystkie rytuały wspólnotowe generują, czy też mają generować, zmiany stanu świadomości i społeczeństwa, które zwiemy communitas, lecz to w rytuałach wspólnotowych właśnie doświadcza się communitas najczęściej — czasem jako podniecenia, innym razem jako ekstazy, a czasami jako ekstremalnych stanów zwanych „transem".
Jedną z podstawowych właściwości communitas jest zacieranie się różnicy między, ja" a „innym". Jak wiemy już z rozdziału siódmego i z przedstawionej w niniejszym rozdziale koncepcji Durkheima, communitas rozszerza zjednoczenie jaźni zachodzące w doświadczeniu numinotycznym obecnym w entuzjazmie Jamesa poza jaźń na całe zgromadzenie, a nawet na cały świat.
Ta niedyskursywna świadomość jedności ze światem jest cechą charakterystyczną communitas rytuałów wspólnotowych, lecz nie wyrasta samorzutnie z samotnego kultywowania numinosum poprzez medytację, kontemplację czy poszukiwanie wizji. Można powiedzieć, że communitas stanowi niedyskursywne potwierdzenie dyskursywnego i racjonalnego stwierdzenia zawartego w heraklitejskim fragmencie 50 (G. Kirk 1954: 65; polski przekład za Kirk, Rave, Schofield 1999: 190): „Wysłuchawszy nie mnie, lecz Logosu, mądrze jest się zgodzić, że wszystko jest jednym".
Podstawowym znaczeniem communitas może być objawienie ukrytej jedności wszystkich rzeczy i uczestnictwo w tak ogromnej jedności. Jest to znaczenie, które nazwaliśmy znaczeniem „najwyższego rzędu", wyrastającym nie z odmienności czy podobieństwa, lecz z jedności uczestnictwa (...)
* * *
RYTUAŁ I RELIGIA W ROZWOJU LUDZKOŚCI
Roy A. Rappaport
stron: 652
NOMOS Kraków 2007
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?