publikacja 29.10.2010 09:34
Afryka ma wiele twarzy, będzie mi jej bardzo brakować – to moja ostatnia notatka z dziennika, prowadzonego w Zambii. Od powrotu minął ponad miesiąc i zapowiedź tęsknoty w pełni się sprawdza. Myślę, że jest dodatkowo podsycana przez próby wprowadzania w życie zambijskich przemyśleń i postanowień. Pomyśleć, że byłam tam tylko 5 tygodni…
Ktchen party
Im więcej czasu mija od powrotu z Zambii tym więcej wątków rodzi się w mojej głowie i w sercu. Pierwszy- wiele pięknych osób, które dane mi było poznać, z misjonarzami na czele. Drugi- czas w Chingombe mnie samej, która miałam służyć, usłużył odkryciem niepodważalnego poczucia sensu życia i Bożego prowadzenia. Trzeci- życie na odludziu ma swoje plusy i minusy. Na pewno nie każdy jest stworzony do życia w miejscu, z którego do najbliższego miasta, sklepu, lekarza, trzeba przeciskać się wiele godzin przez góry. Właściwie dopiero po powrocie uświadomiłam sobie, że gdybym poważnie zachorowała, miałabym duże problemy z otrzymaniem szybkiej pomocy medycznej. Czwarty- jest we mnie wielkie pragnienie, by wykorzystać doświadczenia wolontariatu w przyszłości.
Chciałabym bardzo, żeby młodzi ludzie usłyszeli, że są potrzebni. Być może nikt im jeszcze nie powiedział, że istnieje coś takiego, jak wolontariat misyjny, że jest dobry i ważny. I być może nikt nie pokazał im, że kilkumiesięczny, półroczny czy roczny wyjazd jest możliwy. Po moim powrocie mój kolega powiedział mi „też bym tak chciał”.
A ja mogłam odpowiedzieć z pełnym przekonaniem: jeśli mówisz to poważnie, jeśli chciałbyś, to módl się i jutro kup duży plecak, bo wyjazd stanie się tylko kwestią czasu. Dla mnie dziś jest jasne, że jedyne pytanie, na które trzeba sobie odpowiadać brzmi: czy chcesz? Potem pozostaje modlitwa i aktywne oczekiwanie na konkretne rozwiązania. A zatem: czy chcesz?...
Jeśli chciałbyś/chciałabyś dowiedzieć się więcej na temat wolontariatu misyjnego (lub form pomocy) w Chingombe skontaktuj się z misjonarzami: www.chingombe.com