Chrześcijanie i arabska wiosny ludów

Kilka tygodni temu na kairskim placu Tahrir przeciwko rządom Hosniego Mubaraka wspólnie protestowali muzułmańscy Arabowie i chrześcijańscy Koptowie.

Egipski jezuita i znawca islamu, ks. Samir Khalil Samir przekonuje jednak, że przy budowie nowego państwa chrześcijanie nie mogą wycofać się do getta. Muszą aktywnie uczestniczyć w dyskusjach o nowej konstytucji, dbając o to, by zapewniła ona takie same prawa wyznawcom różnych religii. Chodzi m.in. o wolność wyznania, dzięki której każdy Egipcjanin mógłby „swobodnie przechodzić na inną wiarę nie narażając się na pogróżki”; o równie łatwe otrzymywanie zezwoleń na budowę kościołów, jak w przypadku meczetów; o prawdziwe równouprawnienie w dostępie do rynku pracy, bez uprzywilejowania muzułmanów. Wyznawcy Chrystusa muszą też „bardziej włączyć się w życie społeczne”, w świat polityki i gospodarki. Dotychczas wzbraniali się przed tym ze strachu przed islamem i nie chcieli nawet kandydować w wyborach. Tymczasem – na co zwraca uwagę prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich, kard. Leonardo Sandri – przełom, jaki dokonał się w Egipcie pozwala im już wyrazić publicznie opinię o sprawach swej ojczyzny.

Ks. Samir zwraca też uwagę, że obalenie Mubaraka jest problemem dla najwyższego autorytetu sunnickiego odłamu islamu, rektora kairskiej uczelni Al-Azhar, Ahmeda Al-Tayyeba, który był człowiekiem reżimu. Z jednej strony jest on postacią ważną dla Kościoła jako jeden z sygnatariuszy skierowanego w 2007 r. do papieża Benedykta XVI „oświadczenia 138 uczonych muzułmańskich”, w którym ogłosili oni kres nieporozumień związanych z papieskim „wykładem z Ratyzbony” i podkreślili potrzebę wspólnych działań na rzecz pokojowego współżycia chrześcijan i muzułmanów. Z drugiej strony szejk Tayyeb zaognił ostatnio konflikt międzyreligijny, kiedy w reakcji na wypowiedziany w styczniu br. apel papieża o większe poszanowanie wolności religijnej na Bliskim Wschodzie, prawdopodobnie na polecenie Mubaraka demonstracyjnie zerwał dialog ze Stolicą Apostolską, domagając się przeprosin ze strony Benedykta XVI. Również władze w Kairze odwołały swego ambasadora z Watykanu, uznając słowa papieża za mieszanie się w wewnętrzne sprawy Egiptu, jednak kilka tygodni po upadku prezydenta pani Lamia Aly Mekhemar wróciła na swą placówkę.

Jaśminowa rewolucja

Wspomniany ks. Samir przestrzega przed porównywaniem sytuacji w Egipcie i Tunezji, od której rozpoczęła się arabska „wiosna ludów”. Egipt jest – jego zdaniem – o wiele bardziej podatny na hasła fundamentalistycznego odłamu islamu, ponieważ społeczeństwo „ma o wiele niższy poziom wykształcenia”.

Poza tym wśród 10 mln mieszkańców Tunezji jest zaledwie 20 tys. katolików. Większość z nich mieszka w stolicy kraju, Tunisie i na jej północnych przedmieściach. W całym państwie jest tylko kilka kościołów. Mimo to katolicy mają znaczący udział np. w funkcjonowaniu oświaty.

Aż do zabójstwa 18 lutego polskiego salezjanina, ks. Marka Rybińskiego w szkole w Manubie, dokonanego – według wstępnych ustaleń policji – w celu przywłaszczenia pieniędzy, nie dochodziło tam do przemocy wobec wyznawców Chrystusa. Za „odosobniony epizod” uznaje tę zbrodnię s. Chiara Durello, włoska zakonnica, pracująca od 7 lat w Tunezji. Podkreśla, że podczas całej „jaśminowej rewolucji”, która doprowadziła do obalenia prezydenta Zina Al-Abidina Ben Alego, nie zanotowano „żadnych oznak wrogości” wobec chrześcijan. – My, siostry otrzymałyśmy wiele wyrazów miłości, sympatii i wielkoduszności ze strony miejscowej ludności, w tym od muzułmanów. Jesteśmy tu od tylu lat i już nas znają – wyjaśnia s. Chiara.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg