Czyli jak się kończy uwspółcześnianie na siłę…
A miało być tak pięknie. Cudne, marokańskie pejzaże, udające Ziemię Świętą, świetne kostiumy, ciekawa obsada (m.in. Joanne Whalley wcielająca się niegdyś w serialową Scarlett O’Harę, czy Michael Fox „rodem” z „Downton Abbey”). Wszystko to zaś koprodukowane przez samą BBC – nowa jakość w filmie biblijnym!
Niestety, nakręcona w 2015 roku przez Kennetha Glenaan’a „Arka Noego” tylko tak ładnie wygląda „na papierze”. Bo gdy już zaczniemy ją oglądać, raz po raz łapiemy się za głowę. A nawet za uszy – bo na ścieżce dźwiękowej królują tu np. brzmienia… irlandzkie.
Dlaczego zdecydowano się na takie akurat kompozycje, rezygnując z melodii etno-orientalnych, które zwykle słyszymy w filmach biblijnych? Oto jest pytanie. A to dopiero pierwsze, które chciałoby się zadać twórcom…
Kolejne zapewne dotyczyłoby dialogów, w których poruszane są tematy niesłychane: właściwie wszyscy bohaterowie, poza Noe, są tu już niewierzący, zsekularyzowania i żyjący problemami, jakimi żyje człowiek współczesny, zaś najmłodszy z synów, imprezuje i narkotyzuje się podczas kolejnych party w klubach (niby to jakaś gospoda, oberża, ale zachowania imprezujących i muzyka przy jakiej się bawią to zdecydowanie XXI wiek).
A więc kuriozum. Plus poprawność polityczno-etniczna, bo ukochane synów Noego, jego najlepszy przyjaciel a także anioł (którego w Biblii przecież nie ma), są czarnoskórzy, natomiast do arki, kiedy już powstanie, wejdą nie tylko zwierzęta, ale także koczujący wcześniej wokół niej uchodźcy.
Przyznają Państwo - sporo tu tego „dziwnego”. Niby taki mamy teraz świat. Tak się ekranizuje od dłuższego już czasu – prym wiodą tu zwłaszcza produkcje Netflixa. A jednak, po seansie, człowiek zaczyna drapać się w głowę i zastanawiać, czy o to właśnie chodziło w tej starotestamentalnej historii?
Papież Franciszek w encyklice LAUDATO SI' pisał np. tak:
Kiedy wszystkie (...) relacje ulegają zaniedbaniu, kiedy na ziemi nie ma już sprawiedliwości, to, jak mówi Biblia, zagrożone jest całe życie. Tego nas właśnie naucza historia Noego, gdy Bóg grozi ludzkości zniszczeniem z powodu jej ciągłej niezdolności do życia zgodnie z wymogami sprawiedliwości i pokoju: «Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw mnie» (Rdz 6, 13). W tych starożytnych opowiadaniach, pełnych głębokiej symboliki, zawarte już było przekonanie, odczuwane i dziś, że wszystko jest ze sobą powiązane i że autentyczna troska o nasze życie i naszą relację z naturą jest nierozerwalnie związana z wymiarem sprawiedliwości i braterstwa oraz wierności wobec innych.
Jako dodatek linkuję więc papieskie dokumenty z pielgrzymki do Armenii, gdzie postać Noego także pojawiała się wielokrotnie. Myślę, że zdecydowanie lepiej kliknąć tutaj, niż marnować 1,5 godziny na „Arkę Noego” wg. Glenaan’a. Ale jeśli ktoś koniecznie chce, to daję znać, że film ten będzie można obejrzeć niebawem w naszej telewizji.
W piątek 5 kwietnia o 7:30 wyemituje go Stopklatka. W niedzielę 7 kwietnia o 5:35 pojawi się na kanale Kino TV. W sobotę 13 kwietnia o 9:50 raz jeszcze pokaże go Kino TV.
*
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?
Nawrócony francuski rabin opowiedział niezwykłą historię swojego życia.
Jakie role, przez wieki, pełniły kobiety w religiach światach?
Córka Hatszepsut – kobiety faraona. Pośredniczki między światem bogów i ludzi…