Córka Hatszepsut – kobiety faraona. Pośredniczki między światem bogów i ludzi…
Nic Państwu nie mówi to imię? Bardziej kojarzy się z portugalskimi sportowcami, hiszpańskimi kurortami, a może nawet z Leôncio Almeidą z serialowej „Niewolnicy Isaury”? Cóż, nie będę ukrywał, że dziś pozwoliłem sobie na małą prowokacją, wykorzystując do niej nasz portalowy cykl „Alfabet religii”.
Bo owszem, Alemina jest córką boskiej Hatszepsut, ale tylko w… komiksie dziecięcym, który właśnie ukazał się u nas nakładem wydawnictwa Egmont, a jego pierwszy tom nosi podtytuł „Ścigana”.
Nie mniej jednak „Alemina” to całkiem niezłe wprowadzenie w świat staroegipskiej mitologii. Bogowie, mumie, hieroglify – jest tutaj tego od groma, a wszystko to przepięknie narysowane i atrakcyjnie podane, bo okraszone przygodową historią w stylu Indiany Jonesa. Tyle tylko, że tutaj bohaterką jest dziewczynka-mumia, żyjąca na co dzień (a właściwie „na co noc” w jednym z kairskich muzeów). A więc i filmowa „Noc w muzeum” nam się kłania.
A to nie wszystko, bo w pewnym momencie nastąpi taki zwrot akcji, że… Ale tego już Państwu nie zdradzę. Zapewniam jednak, że młodszym czytelnikom z pewnością się spodoba.
Ja natomiast… przymykam na niego oko. Rozumiem, że to swoiste „halloweenowanie” było twórcom potrzebne, by pchnąć nieco akcję do przodu, mnie jednak bardziej odpowiadają antyczno-religijno-muzealne klimaty, więc skupiam się przede wszystkim na tych wątkach i sekwencjach, licząc, że w drugim tomie (zapowiadanej już przez Egmont „Nieustraszonej”), także ich nie zabraknie. Co zresztą widać już na okładce „dwójki”: wnętrze egipskiego grobowca, posągi faraonów, sfinksów, efektowny sarkofag na którym stoi Alemina wraz ze Sprytete.
No tak, nie wspomniałem jeszcze o tej drugiej. To wierna towarzyszka głównej bohaterki, która jest przezabawną, pakującą się w nieustanne kłopoty wydrą.
Początkowo żałowałem, że nie kotem (bo wiadomo – skoro starożytny Egipt, to wypadałoby). Coś tam nawet już o tych sierściuchach mamy w Alfabecie religii:
Tymczasem okazuje się, że i wydry miały, przed wiekami, dla Egipcjan spore religijne znaczenie. W zbiorach wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum znajduje się np. brązowy posążek bogini Uadżet z głową wydry właśnie, która modli się do słońca.
W „Aleminie” bożków, posążków i krótkich wzmianek o nich też mamy całkiem sporo, więc dla miłośników mitologii to lektura jak najbardziej wskazana. A i na zbliżające się wakacje godna polecenia.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?