Muzułmanie z paryskiej dzielnicy, którzy modlą się na ulicach, mogą od 16 sierpnia praktykować swój kult w dawnych koszarach - poinformował w poniedziałek w wywiadzie dla agencji AFP francuski minister spraw wewnętrznych Claude Gueant.
"Modlitwy na ulicy to rzecz nie do przyjęcia, bezpośrednio sprzeczna z zasadą państwa świeckiego, i trzeba z tym skończyć" - powiedział minister.
Muzułmanie z 18. dzielnicy Paryża regularnie w piątki modlą się na ulicach Myrrha i Polonceau, ponieważ nie ma tam meczetu.
Przedstawiciele Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM) wraz z jej prezesem odwiedzili dawne koszary w rejonie Clignancourt w tej dzielnicy; znajdują się tam dwie sale, o powierzchni 1200 i 800 m kwadratowych, i "wszystko, czego trzeba" - powiedział minister. Dodał, że od 16 sierpnia muzułmanie mogą się tam modlić.
Podobne problemy jak w Paryżu mają też muzułmanie w Marsylii na południu Francji, ale i tam według ministra "modlitwy uliczne muszą się skończyć".
Modły na ulicach we francuskich miastach na początku roku wywołały we Francji debatę polityczną. Zainicjowała ją prawicowa ekstremistka Marine Le Pen, porównując je z okupacją Francji przez hitlerowców podczas II wojny światowej.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?