Pięć świętych gór, pięciu cesarzy, pięć cnót, pięć błogosławieństw, czy pięć zwierząt ofiarnych. W pradawnych, chińskich wierzeniach liczba pięć odgrywała niezwykle ważną rolę. Wszystko za sprawą filozoficznej koncepcji pięciu żywiołów.
Co łączy świętego Patryka, druidów, wróżki, czarownice i pewnego smoka, wywołującego swym rykiem paniczny strach?
Najczęściej pojęcie to kojarzone jest z psychologią Carla Gustawa Junga, ale przecież i w niej aż roi się od religijnych konotacji.
Zgodnie z pewnym chińskim przysłowiem, żółw jest zwierzęciem, które kryje w sobie tajemnice nieba i ziemi.
Sika Dwa – tak ghanijscy Aszantowie nazywają rytualną ławkę, czy też złoty tron, który miał im być zesłany z nieba.
W wierzeniach Germanów właśnie ten święty, wiecznie zielony jesion, pełnił rolę axis, a właściwie arbor mundi.
W chińskiej mitologii Xihe – zwana także czasem Xi He – miała być boską matką słońca.
Arabowie udomowili te zwierzęta pod koniec II wieku p.n.e. Ich opisy to stały element kasyd – staroarabskich utworów poetyckich, które były podstawowym gatunkiem liryki przedmuzułmańskiej, a pisuje się je w krajach arabskich do dziś.
W wierzeniach rdzennych mieszkańców leżącej na Pacyfiku wyspy Mangaia, takie imię nosić miał pierwszy, zmarły mężczyzna z ich ludu.
Słowo to w języku aramejskim oznacza tyle co „goście”, ale nie o zwykłych gości tu chodzi. Bo czy za takich uznać można biblijnych Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Aarona i Dawida?