Chiny mogą wyraźnie przysłużyć się całej planecie, lecz świat się ich boi - oświadczył w niedzielę w Pradze Dalajlama XIV. Odwiedzający stolicę Czech duchowy przywódca Tybetańczyków wziął udział na Uniwersytecie Karola w debacie na temat praw człowieka w Azji.
"Wielu mych przyjaciół podziwia Chińczyków. Jednocześnie (...) obawia się ich. Strach pociąga za sobą brak zaufania, a ten niszczy szacunek. To, co stoi na przeszkodzie, aby Chiny rzeczywiście przyniosły korzyść całej planecie, to brak szacunku. Ten jednak zależy od zaufania, honoru i prawdomówności" - podkreślił dalajlama.
W dyskusji wzięli też udział: irańska prawniczka i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Szirin Ebadi, chiński dysydent Yang Jianli, były minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner oraz ostatni żyjący z twórców Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Stephane Hessel.
W czasie debaty padła też sugestia, że Chinom pomogłaby demokratyzacja i poszanowanie praw człowieka. "Władza tymczasem na problemy odpowiada represjami. Problemy tłumi, ale one nie znikają i pod powierzchnią narastają" - tłumaczył duchowny.
Dalajlama XIV powiedział też, że choć jest buddyjskim mnichem, nie sprzeciwia się socjalizmowi i "w zasadzie" jest marksistą, gdyż teoria ta mówi o sprawiedliwym podziale dóbr. Zwrócił także uwagę, że jednym z największych problemów krajów rozwijających się są różnice między ludźmi bogatymi a biednymi. "Musimy bardzo dobrze zastanowić się, jak tę różnicę zmniejszyć i przysłużyć się ograniczeniu korupcji" - zauważył.
Dalajlama przybył do Pragi na zaproszenie byłego prezydenta Czech Vaclava Havla i powołanej przez niego fundacji Forum 2000. Duchowy przywódca Tybetańczyków oraz dawny czechosłowacki dysydent spotkali się w sobotę.
Havel nie mógł przybyć na niedzielną debatę z powodów zdrowotnych.
Dalajlama jest częstym gościem w czeskiej stolicy. Przeciwko jego wizytom zazwyczaj protestuje chińska ambasada. Tym razem tak się nie stało, gdyż duchowy przywódca Tybetańczyków nie miał w programie spotkań z żadnym urzędującym przedstawicielem władz państwowych.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?