Redaktor katolickiego tygodnika The Herald w Malezji ks. Lawrence Andrew został oskarżony o podżeganie do działalności niezgodnej z obowiązującym w tym kraju prawem. Duchowny oświadczył bowiem, że tam, gdzie liturgię w kościołach na terenie stanu Selangor sprawuje się w języku lokalnym, tam też nadal będzie używane słowo „Allah”.
„Byłem przesłuchiwany przez policję ze względu na artykuł, który opublikowałem w The Malaysian Insider. Przedstawiłem pełne wyjaśnienie tej sprawy” – powiedział ks. Andrew. W zeznaniach duchowny podkreślił, że malezyjska konstytucja federalna zapewnia wszystkim obywatelom tego państwa wolność religijną. Ponadto wskazał, że słowo „Allah” oznaczające Boga jest tam używane przez chrześcijan od bardzo długiego czasu. Przedstawił organom ścigania wyciąg z ponad stuletnich modlitewników zawierających cytaty biblijne z tym właśnie słowem.
Konflikt o stosowanie przez chrześcijan słowa „Allah” trwa już w Malezji od dawna, bo tak właśnie w lokalnym języku określa się Boga. Według władz jest to jednak niezgodne z prawem stanowym Selangoru. Stwierdza ono, że ludzie nie będący muzułmanami nie mogą używać słowa „Allah”.
Warto dodać, że niedawno tamtejszy stanowy Wydział ds. Islamskich JAIS dokonał ataku na siedzibę Malezyjskiego Towarzystwa Biblijnego, rekwirując egzemplarze Pisma Świętego zawierające słowo „Allah”. Wszczęto też dochodzenie przeciwko jego pracownikom. Władze tłumaczą, że była to standardowa procedura, gdyż napłynęły skargi na tę działalność od okolicznych mieszkańców. Celem inspekcji miało być zdobycie dowodów na potwierdzenie szkodliwej i niezgodnej z prawem działalności stowarzyszenia.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?