W prowincji Aceh w Indonezji, gdzie 10 lat temu wprowadzono prawo szariatu, zabroniono muzułmanom nie tylko świętowania Bożego Narodzenia, ale również Nowego Roku.
Miejscowe władze stwierdziły, że „te święta nie są częścią tradycji muzułmańskiej, ani nie należą do islamskiego kalendarza”. Chrześcijanie nie mogą tam publicznie przekazywać sobie życzeń bożonarodzeniowych.
Przeciwnego zdania jest prezydent Indonezji Joko Widodo, który będąc muzułmaninem udał się wczoraj specjalnie na obchody Bożego Narodzenia do Kupang w Timorze Zachodnim, gdzie mieszka najwięcej katolików. „Boże Narodzenie nie jest tylko jakimś zwyczajem. Boże Narodzenie powinno być czasem radykalnej przemiany i głoszenia nowego ducha narodowi.” – powiedział prezydent Widodo w swoim przemówieniu, w którym cytował między innymi Papieża Franciszka. Cytował też pierwszego w historii miejscowego biskupa Albertusa Soegijapranata, który wspierał podczas II wojny światowej walkę z japońskimi okupantami i miał zwyczaj mówić: „Być 100 proc. katolikiem, znaczy być 100 proc. Indonezyjczykiem”. Prezydent powiedział również, że święto narodzenia Jezusa jest dobrym czasem, aby zmieniać swoje zachowanie wyzbywając się hipokryzji i egoizmu oraz by być bardziej otwartym na bliźnich.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?