Film biblijny opowiadający o dzieciństwie Jezusa.
Jego scenariusz napisano na motywach książki „Chrystus Pan. Wyjście z Egiptu” autorstwa Anne Rice, a więc pisarki słynnej, ale i kontrowersyjnej (wcześniej spod jej pióra wyszedł m.in. „Wywiad z wampirem”).
Jak to zwykle z produkcjami tego typu bywa, bliżej im do apokryfów, niż do Ewangelii. Jest epoka biblijna, jest Ziemia Święta, w tle czai się Herod i rzymscy legioniści, ale czy ten świat ekranowy może oddziaływać na widzów w taki sam sposób, w jaki oddziałuje Pismo Święte? Oczywiście, że nie. Jeśli już, to, co najwyżej, zachęca do sięgnięcia po Nowy Testament, skłania do refleksji.
Bardzo ciekawie mówił na ten temat o. Stanisław Tasiemski OP, który zauważył, że „film ‘Młody Mesjasz’ to okazja do refleksji nad różnymi problemami, które dręczą dzisiaj świat. Niezwykłe wrażenie sprawia na mnie scena, gdy Święta Rodzina przechodzi przez drogę, przy której są ukrzyżowani skazańcy i odmawia Psalm 23: ‘Pan jest moim pasterzem. Gdybym przechodził przez ciemną dolinę śmierci, wiem, że Pan jest ze mną’. Z jednej strony jest to spojrzenie na świat sprzed dwóch tysięcy lat z wszystkimi jego wyzwaniami, z przemocą i brutalnością, obcą okupacją, przelewem krwi i krzyżowaniem. Z drugiej każe nam się zastanawiać nad tym, czy dzisiaj dzieci będące świadkiem przemocy, najróżniejszych aktów terrorystycznych, dramatu uchodźców, śmierci nie są oskarżycielami tego świata, na który przychodzą. Nasz świat nie jest mniej okrutny od tego, na który przychodził Syn Boży. On ciągle przychodzi do świata naznaczonego ludzką słabością, grzechem, przemocą. Możemy postawić pytanie, jak my dzisiaj mamy Go przyjąć w uchodźcy, słabym, dziecku, które przychodzi nie w porę, czy w starcu, którego życie wydaje się nie mieć sensu”.
Ten sam duchowny bardzo interesująco odniósł się też do samego tematu filmu. Jak powiedział „zainteresowanie dzieciństwem Pana Jezusa sięga samych początków chrześcijaństwa. Już w II wieku powstały np. Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Tomasza czy inne pisma apokryficzne, które wiele uwagi skupiały na pierwszych okresach życia Jezusa. Te teksty nie weszły do kanonu Pisma Świętego, ale często wyrażały pobożność pierwszych chrześcijan. Można tam znaleźć mnóstwo różnych cudów, bo takie były ludzkie wyobrażenia o dzieciństwie ich Mistrza. Oni żyli w tej samej tradycji, więc możliwe, że te opisy są bliższe rzeczywistości niż to, co my sobie dzisiaj wyobrażamy”.
Ciekawa jest koncepcja reżysera, Cyrusa Nowrasteha, który zdecydował się połączyć gatunek biblijny z filmem familijnym oraz kinem drogi. „Młody Mesjasz” ukazuje bowiem rok z życia siedmioletniego Jezusa. Rok, w którym Józef i Maryja postanawiają opuścić Egipt i wrócić do Izraela.
W czasie tej wyprawy czekają ich liczne przygody i niebezpieczeństwa. Po piętach depcze im np. wysłany przez Heroda Antypasa rzymski centurion Severus (w tej roli kapitalny Sean Bean), a także sam szatan, raz po raz próbujący pokrzyżować plany Świętej Rodzinie.
W jednym z wywiadów Nowrasteh podkreślał, że chciał, by "Młody Mesjasz" był taką "Pasją" dla całej rodziny. Czy mu się to udało? Myślę, że tak. Film ogląda się lekko, łatwo i przyjemnie. Nie jest to trzymające w wielkim napięciu biblijne kino akcji, jak np. "Zmartwychwstały" Kevina Reynoldsa. "Młody Mesjasz" to raczej "kino nastroju", spokoju i wielkiego wizualnego piękna. Kto wie, czy zdjęcia Joela Ransoma nie są największą zaletą tego bardzo sympatycznego filmu.
*
O innych filmach biblijnych przeczytasz w naszym dziale ABC filmu biblijnego
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?