Skupiają zwykle kilkadziesiąt osób, a po kilku latach się rozpadają. Tym niemniej nadużycia i przestępstwa do jakich dochodzi w łonie takiej grupy sprawiają, że jest o niej jeszcze głośniej niż o ruchach działających na całym świecie i liczących setki tysięcy członków. Najlepszym przykładem takiej grupy w Polsce jest "Niebo".
Do Zboru Leczenia Duchem Świętym "Niebo" należało ledwie ok. 60 osób, ale w latach dziewięćdziesiątych była to najczęściej opisywana w mediach grupa religijna. W 1997 roku rozpadła się, jednak to, że mogła bez przeszkód działać prawie osiem lat świadczy, że w każdej chwili i w każdym miejscu może zdarzyć się coś podobnego.
Charyzmatyczny uzdrawiaczNa początku lat osiemdziesiątych w Polsce działało mnóstwo "uzdrawiaczy" leczących tzw. bioprądami. Jednym z nich był niejaki Bogdan Kacmajor. Jak twierdził miał proroczy sen, w którym Bóg nakazał mu leczyć ludzi poprzez nakładanie rąk. Tak też postąpił i w roku 1982 rozpoczął działalność "leczniczą" w Elblągu. Po dwóch latach przeniósł się do wsi Kruszewnia koło Mrągowa. Okazało się, że chętnych do korzystania z jego usług nie brakuje i Kacmajor zgromadził sporo pieniędzy. W roku 1989 kupił 29 hektarów użytków rolnych oraz dom o powierzchni 400 metrów kwadratowych w Majdanie Kozłowieckim koło Lubartowa. Zamieszkał tam wraz ze swoją rodziną oraz około sześćdziesięcioma byłymi pacjentami. W 1991 roku zarejestrował działalność gospodarczą "Leczenie poprzez nakładanie rąk". Rok później firmę wyrejestrował i zarejestrował inną, z jeszcze ambitniejszą nazwą: "Leczenie Duchem Świętym w imię Jezusa Chrystusa przez nakładanie rąk".
Posiadłość Kacmajora stała się jakby niezależnym państwem, z nim jako absolutnym władcą. Kacmajor głosił, że ma stały kontakt z Bogiem i posiadł absolutną moc zarówno uzdrawiania jak i wywoływania chorób. Uznał się za "jedynego przedstawiciela Ducha Świętego na ziemi" oraz za wcielenie proroka Eliasza. Głosił bliski koniec świata, zapewniał zbawienie tylko swoim uczniom. Konsekwentnie domagał się od członków grupy zupełnego posłuszeństwa, posługując się przemocą fizyczną oraz presją psychiczną. Za drobne nieposłuszeństwa karał np. głodówką. Członkowie grupy musieli porzucić pracę i naukę i byli na wyłącznym utrzymaniu lidera. Kacmajer wewnątrz grupy kojarzył małżeństwa – on decydował kto ma kogo poślubić. Zakazał posyłać dzieci do szkół, zabronił również członkom grupy jakichkolwiek kontaktów ze służbą zdrowia. Wreszcie całkowicie odizolował ich od otoczenia.
Swoim "podopiecznym" Kacmajor przydzielał nowe "imiona": np.: "Ambasador", "Anioł Rowerowy","Tęcza Atomowa", "Apartament nr 8", "Ejty", "C-14", "Do Góry Nogami", "I Śrubokręt Nie Pomoże", "Autobusem przez Miasto", "Bonanza", "Raj", "Baron Rotszyld", "Żywią i Bronią", "Audi", "Rodzina Ach", "Ciuch", "Buch", "Uch", "Bo Pierwsze", "Bo Drugie", "Bo Czwarte", "Bo Piąte", "Bo Ósme", "Na Zachód", "Na Północ", "Na schód", "Szanowna", "Nas", "Do", "Drynk", "Wa", "Dadarada", "Zeppelin". Sam przywódca zmienił swoje imię na "Niebo".
Swoistą sensacją stało się w 1993 roku wstąpienie do grupy Zbigniewa Sajnoga – poety, dziennikarza, który w połowie lat osiemdziesiątych współtworzył poetycką, skandalizującą, performerską grupę TortArt.