Judaizm traktuje śmierć jako naturalną konsekwencję życia, część cyklu biologicznego wszystkich istot na ziemi.
szturm ludów pogańskich na Jerozolimę, wojny Goga i Magoga, po których sam Bóg, szechina, powróci do Jerozolimy w jawnej chwale; Bóg będzie królem na ziemi, tak jak jest w niebie, i - jak zostało to napisane w proroctwie Izajasza 65,17 - powstanie nowe niebo i nowa ziemia, a nawet znikną granice między nimi.
Należy jednak zaznaczyć, że przedstawiliśmy to wszystko w sposób nieco uproszczony. Mało wyobrażeń jest podobnie niejasnych i sprzecznych ze sobą, jak wyobrażenie o rzeczach ostatecznych. Są to w końcu rzeczy, które dopiero muszą się wydarzyć. Niemniej niczego się tak tęsknie nie oczekuje, jak przyjścia mesjasza i objawienia się panowania Boga; codziennie kilka razy modli się o to.
Ale kim jest mesjasz? Człowiekiem, będzie brzmieć odpowiedź już w perspektywie chrześcijaństwa. Idealnym królem czyniącym sprawiedliwość i przygotowującym w ten sposób powrót Boga w chwale. Przybędzie jako ubogi jadąc na ośle (Zach 9,9) lub na obłokach niebieskich w chwale (Dn 7,13). Już jest tutaj, mówił Jehoszua ben Lewi w IV wieku, cierpiąc wraz z Izraelem na wygnaniu, oczekując cierpliwie aż inni się nawrócą i odpokutowując w cierpieniu winę Izraela. Niekiedy obraz zbawiającego króla schodzi na drugi plan, staje się on tylko doskonałym królem, a na pierwszy plan wychodzi szechina, jej objawienie i powrót. Kiedy indziej znowu, jak na przykład w czasach Bar Kochby, jest nim tylko polityczny wyzwoliciel spod obcego panowania. Później dochodzi jeszcze mroczna postać mesjasza ben Józefa, pomazańca z domu Józefa, który ginie w walce z ludami pogańskimi.
Mesjasz nigdy nie jest wcielonym Bogiem, słowem, które stało się ciałem. W tym miejscu wytyczona została nieprzekraczalna granica między mesjanistycznymi koncepcjami judaizmu a chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo skupia w jednym człowieku Jezusie to, co w judaizmie występuje jako poszczególne cechy mesjasza i wyobrażenie szechiny. Przekładając ponownie na pojęcia judaizmu mesjasz byłby wcieloną szechina — idea w tej formie dla judaizmu nie do przyjęcia — królem z domu Dawida, sprawiedliwym sędzią, człowiekiem oddającym swe życie za grzechy Izraela, Bogiem, który nie unika cierpienia swoich stworzeń.
Przyszły świat judaizmu jest na tym świecie. Ale jest to nowe niebo i ziemia, świat z gruntu zmieniony i całkowicie uświęcony. To nie człowiek idzie do nieba (by użyć tej metafory), tak jak dusza sprawiedliwego apokaliptyka, żywego czy umarłego, która przemierza sale niebiańskie aż dotrze do Boskiego tronu, lecz Bóg przychodzi do człowieka. Jest to zgodne z "monistyczną" zasadą judaizmu rabinicznego. Gdyby ten świat miał zginąć na sądzie, a człowiek miałby być uratowany w niebie, oznaczałoby to negację świata będącego przecież stworzeniem Boskim i w konsekwencji musiałoby prowadzić do światopoglądu dualistycznego. Nowa ziemia i nowe niebo są raczej właściwe samemu stworzeniu, zostały stworzone wraz z tym światem.
Przyszły świat jest spełnieniem stwórczego zamiaru Boga.
Człowiek staje się ponownie nieśmiertelny, żyje we wspólnocie przed Bogiem, w obliczu Boga i z pełną wiedzą o Nim. Nie brakło oczywiście koncepcji określających przyszły świat jako raj, miejsce rozkosznego życia. Powszechnie dominował jednak pogląd, że chodzi tutaj o oglądanie Boga, o Jego pełne poznanie. Eliade napisał w swojej książce o micie wiecznego powrotu, że w eschatologu myśl ponownie włącza się w cykl wiecznego powrotu, tyle że cykl ten zostaje zastąpiony jednym odrodzeniem. Byłaby to w istocie przegrana światopoglądu historycznego i oznaczałoby to, że człowiek me może znieść pułapki prostej linii czasu. Myśl to ponętna, ale nie całkiem słuszna. Wprawdzie kładzie się tu kres nie kończącemu się biegowi dziejów, lecz kres ten nie jest powrotem początku ani odtworzeniem raju. Koniec znajduje się u kresu prostej linii czasu, jest spełnieniem. Nie zostaje zapomniane to wszystko, co znajduje się między początkiem a końcem, dzieje. To dzięki nim właśnie zbawiony człowiek pozostaje człowiekiem nie stając się aniołem, który nie ma własnego losu. Istnieje wspaniała i jedyna w swoim rodzaju rozprawa rabinów poświęcona kwestii, czy w dniach mesjasza lub w przyszłym świecie będzie się jeszcze wspominać wyjście z Egiptu. I rabini dochodzą do wniosku, że wprawdzie najważniejsze wtedy będzie ostateczne zbawienie, ale o wyjściu z Egiptu pamiętać się będzie zawsze. Na końcu jest nie tylko oglądanie Boga przez zbawionych, lecz także poznanie, wspólne doświadczenie historii, która łączy Boga i człowieka, dziejowy epos. Tak więc również przed Bogiem człowiek musi pozostać kimś innym niż Bóg, aby mógł pozostać człowiekiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?