Jednym z najbardziej fascynujących aspektów dialogu pomiędzy nauką i religią jest fakt, że temat ten zwrócił na siebie uwagę bardzo różnych autorów, przedstawicieli odległych od siebie dziedzin. Niektórzy spośród autorów najbardziej interesujących rozważań z tej dziedziny zaczęli swe kariery naukowe w dziedzinie nauk przyrodniczych...
John Polkinghorne (ur. 1930)
Jeden z najważniejszych głosów w refleksji na temat związku pomiędzy naukami przyrodniczymi i religią zawdzięczamy Johnowi Polkinghorne’owi. Jest on specjalistą z zakresu fizyki teoretycznej. Zajmując się tą dziedziną, po pewnym czasie został profesorem fizyki matematycznej na uniwersytecie w Cambridge. W 1979 roku zrzekł się katedry, podejmując pracę wiejskie¬go księdza w Kościele anglikańskim. Po okresie posługi kapłańskiej w dwóch parafiach południowej Anglii w roku 1986 powrócił do Cambridge, obejmując urząd dziekana Trinity Hall. Trzy lata później został rektorem Queen’s College, piastując ten urząd aż do przejścia na emeryturę w 1997 roku.
Jednym z najważniejszych osiągnięć Polkinghorne’a było zapewnienie teologii naturalnej silnej pozycji w apologetyce i w teologii. Teologia naturalna stanowi wedle Polkinghorne’a być może najważniejszy pomost pomiędzy nauką i religią. Autor ten zwraca naszą uwagę na widoczny zwłaszcza w fizyce fakt, że świat jest uporządkowany. Twierdzi, że jednym z największych osiągnięć współczesnej nauki jest dowiedzenie tego właśnie faktu. Świat okazał się mieć poznawalną, delikatnie zrównoważoną strukturę skłaniającą nas do stawiania pytań wykraczających poza dziedzinę nauki i prowokującą do poszukiwań i dążeń intelektualnych, które zaspokoić może jedynie adekwatne wyjaśnienie.
Polkinghorne stwierdza jednoznacznie, że dociekanie porządku świata lub mówienie o nim w ten sposób nie jest równoznaczne z przyjęciem skompromitowanej koncepcji „Boga zapchajdziury”. Niegdyś sądzono, iż w poznaniu naukowym istnieją pewne luki, których przyszłe badania naukowe nigdy nie zdołają wypełnić. Z punktu widzenia apologetyki sensowne wydawało się zatem wyjaśnianie owych luk poprzez odwołanie się do Boga. Luki te jednak znikały wraz z postępem badań naukowych, wskutek czego coraz mniej było w nich miejsca dla Boga. Jak widzieliśmy, podobnie tę kwestię ujął wcześniej Charles A. Coulson (zob. podrozdział o nim).
Polkinghorne uważa, że bardziej wiarygodną strategią będzie oprzeć się na tym co nauka już wie, zamiast doszukiwać się tego czego jeszcze nie wie. W świetle badań naukowych świat jawi nam się jako domagająca się wyjaśnienia skrojona na miarę struktura o bardzo złożonych powiązaniach wewnętrznych. Paradoksalnie jednak nauki przyrodnicze nie są w stanie odpowiedzieć na pewne pytania, choć odpowiedź na nie wydaje się być integralnym aspektem dążenia do zrozumienia świata.
Najważniejsze z tych pytań brzmi następująco: skąd pochodzi porządek świata? Jedna z udzielanych na nie prostych odpowiedzi, popularna zwłaszcza w kręgach laickich, głosi, że w świecie nie ma żadnego porządku poza tym, który sami mu narzucimy. Porządek jest konstruktem ludzkiego umysłu, który go uwielbia, i nie ma on żadnego adekwatnego odpowiednika w rzeczywistości.
Choć odpowiedź ta na pierwszy rzut oka może wydać się przekonywująca, opiera się ona na szeregu historycznych nie¬prawdopodobieństw. W dziejach nauki bowiem wciąż powtarzały się sytuacje, w których oczywiste i doskonale uporządkowane teorie stworzone przez ludzi upadały obalone przez opór samych tylko znanych z obserwacji faktów. Porządek, który światu stara się narzucić umysł ludzki okazuje się niezdolny do wyjaśnienia rzeczywistości, wymuszającej poszukiwanie nowych, lepszych teorii. Okazuje się zatem, że ład narzucany przez ludzki umysł jest nieustannie konfrontowany z poznawanym przez nas aspektem świata, korygującym nasze nieadekwatne teorie i pojęcia.
Właściwością ładu Wszechświata, która zasługuje na szczególną uwagę i którą wnikliwie zajmuje się Polkinghorne w swoich pracach jest cecha wyrażana zasadą antropiczną (zob. rozdział 8, podrozdział „Zasada antropiczna”). By mogło dokonać się dzieło stworzenia, musiał zaistnieć cały szereg ściśle określonych i powiązanych z sobą uwarunkowań. Polkinghorne zauważa, że coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z tego jak delikatna i złożona równowaga […] struktur [świata] konieczna była do powstania życia.