Dla wielu ludzi inny jest winny. Ta zasada w dużej mierze kształtowała relacje międzyludzkie na przestrzeni historii. Nietolerancja wobec poglądów innych ludzi jest zjawiskiem nie znającym barier czasu, przestrzeni, narodów czy religii.
Wbrew obiegowym opiniom nie jest ona związana wyłącznie z pojawieniem się religii monoteistycznych, a Hellada, będąca prawie personifikacją współczesnych zasad tolerancji, nie tylko nie była wolna od prześladowań religijnych, ale w pewien sposób właśnie tu powstały i zostały uzasadnione reguły dotyczące postępowania z ludźmi o innych przekonaniach, tu kształtowały się granice tego, co nazywamy wolnością poglądów.
Niniejsza książka pozwala zrozumieć zagadnienia, które w dużym stopniu warunkowały - i warunkują do dziś - nasze podejście do zagadnień pluralizmu religijnego czy kulturowego. Dla chrześcijanina jest o tyle interesująca, że ukazuje fenomen prześladowań chrześcijan w pierwszych wiekach w kontekście prześladowań w ogóle. Jednocześnie tłumaczy wiele sformułowań czy opisów w hagiografii pierwszych wieków chrześcijaństwa dla czytelnika dziś niezrozumiałych bez znajomości kontekstu czy literackich typów. Bez względu na przekonania pozwala nam lepiej zrozumieć samych siebie i zmusza do refleksji nad wolnością, jej granicami, jej postrzeganiem.
Wprowadzenie
Starożytność jest twórczynią sfery religii i ona też zainaugurowała prześladowania, nawet jeśli debatuje się dziś nad „wynalazkiem męczeństwa”, zadając sobie pytanie, w której kulturze pojawiła się po raz pierwszy sublimacja śmierci i cierpienia w imię religii, wiary lub sprawy. Niezaprzeczalnie, pomimo takich wartości jak wolność, jakie niesie ze sobą w Europie model antycznego miasta, relacje między religią a polityką w starożytności wywoływały napięcia, konflikty, mniej lub bardziej gwałtowne represje w wymiarze indywidualnym i zbiorowym. Sokrates został przyjęty przez samych chrześcijan jako pierwowzór prześladowanego. Grupy filozoficzne, wspólnoty religijne oddające się kultowi Dionizosa czy też bogów egipskich, by tylko o nich wspomnieć, bywały ofi arami procedur inkwizycyjnych, interdyktów i powtarzających się szykan.
Narzuca się więc konieczność opracowania przekroju „długiego trwania”. Należy wykroczyć poza często stawianą, acz upraszczającą antynomię pomiędzy ogólnym klimatem tolerancji, jaki miałby cechować politeizm, a wybuchem religijności typu monoteistycznego, która z samej definicji byłaby wyłączna, zdobywcza, nietolerancyjna, a zatem niebezpieczna. W takim ujęciu Żydzi oraz chrześcijanie sami ponosiliby odpowiedzialność za prześladowania. Jednakże zarówno starożytne politeizmy, jak i monoteizmy wyrażają te same negatywne zapatrywania na „religię innych”, „przesąd” dla Greków i Rzymian, a „bałwochwalstwo” dla Żydów i chrześcijan.
W odniesieniu do kwestii prześladowań i męczeństwa historiografia jest od dawna podzielona na dwa obozy pracujące osobno, a nawet antagonistyczne. Historiografia chrześcijańska powstawała równolegle do wprowadzania kultu męczenników, a więc historia prześladowań jest w niej od samego początku przedstawiona za pośrednictwem relacji męczeństwa, jako jeden ciąg konfrontacji osobowości – wzorowych wiernych i złych cesarzy – do tego stopnia, że tworzy się obraz systematycznej i spójnej polityki nietolerancji religijnej. Na podstawie uzasadnionej reakcji nowożytni historycy przesunęli akcent z prześladowanych na prześladowcę, starając się zrozumieć punkt widzenia władz dzięki wykorzystaniu źródeł oficjalnych i równoległych spraw. Zwrócono zatem uwagę na obfitą serię procesów religijnych, jakich dostarcza starożytność od czasów greckich, starając się je zredukować do sankcjonowania przestępstw sumienia czy do represjonowania niepokojów w specyficznym kontekście kryzysu politycznego. W ten sposób debata nad tolerancją i nietolerancją została opróżniona z wszelkiej zawartości religijnej, a wszystko zostało sprowadzone do kwestii swobód i do utrzymywania porządku. Tymczasem historycy chrześcijaństwa i judaizmu pracowali, wprost przeciwnie, nad stworzeniem teologii męczeństwa i nad kontynuowaniem modelu biblijnego.
Od 1990 roku przerzucono kilka pomostów; starano się ukazać religijną mobilizację w mieście starożytnym na długo przed rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa bądź też doszukiwano się modelu męczeństwa chrześcijańskiego w kulturze dobrowolnej śmierci, jaka była właściwa Rzymianom. Dzisiaj problematyka przesuwa się z polityki na kulturę, choć skądinąd każdy stara się przeciągnąć wynalazek męczeństwa do tej sfery kulturowej, jaka jest mu właściwa. Nadal do rzadkości należą dziś eseje czy zbiory dokumentów, stanowiące wybór podejścia męczennika lub prześladowanego w perspektywie „długiego trwania”, poprzez różne kulturowe składniki starożytności greckiej, żydowskiej, rzymskiej i chrześcijańskiej.
Aby w ten sposób ująć historię antycznych prześladowań, z niedostatku wyczerpujących tekstów teoretycznych i legislacyjnych, istniejąca dokumentacja, która jest rozproszona, różnoraka i nierównomiernie rozdzielona, pozwala jedynie na studium poszczególnych przypadków czy „spraw”.
Nie chodzi tu o rozwinięcie serii malowniczych, patetycznych czy straszliwych opowieści. Jednakże „sprawy religijne” starożytności odegrały tę samą rolę co „sprawy polityczne” III Republiki czy „afery finansowe” w naszych czasach. „Sprawy” są zawsze poważne; stanowią symptomy głębokiego kryzysu, niezależnie od tego, czy oskarżenia okażą się uzasadnione, czy też nie. Sam obieg, jaki jest im nadany, zdradza zawsze poczucie zagrożenia. Otóż prześladowanie jest z samej definicji uświadomieniem sobie groźby ciążącej
nad jednostką lub zbiorowością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?