W rozmowach z bywalcami galerii ezoterycznych i uczestnikami organizowanych tam wykładów czy kursów, łatwo usłyszeć deklarację "Jestem chrześcijaninem/chrześcijanką" czy wręcz "Jestem katolikiem/katoliczką". Co tego rodzaju deklaracja oznacza?
Polak-katolik
W rozmowach z bywalcami galerii ezoterycznych i uczestnikami organizowanych tam wykładów czy kursów, łatwo usłyszeć deklarację "Jestem chrześcijaninem/chrześcijanką" czy wręcz "Jestem katolikiem/katoliczką". Na stosunkowo wysoki odsetek osób identyfikujących się z katolicyzmem wśród Polaków zaangażowanych w dokonywanie praktyk holistycznych wskazywała także Anna E. Kubiak. Co tego rodzaju deklaracja oznacza?
Badania socjologiczne nad pluralizmem religijnym i moralnym w Polsce przeprowadzone przez Irenę Borowik i Tadeusza Doktora wykazały, że w naszym kraju pluralizm ideologiczny i wysoka indywidualizacja wiary współistnieją z powszechną katolicką autodeklaracją i obowiązkowością w dziedzinie rytuału. Taką postawę Polaków można tłumaczyć długą kulturową i historyczną tradycją identyfikacji z katolicyzmem, można ją też wiązać z postawami konformistycznymi.
Polski New Agę, jeśli tak nazwać teren, na którym prowadziłam badania, uformował się właśnie na takim gruncie. Bardzo często moi rozmówcy deklarowali się jako katolicy i w zasadzie trudno rozeznać, czy prezentowali wyszukaną koncepcję tego, kim jest katolik, reinterpretując tradycję w duchu Nowej Ery, czy raczej robili to z posłuszeństwa wobec dominujących tendencji. Sami rozmówcy nie ułatwiali sformułowania jednoznacznych wniosków na ten temat.
Podejrzenie o związki z tego rodzaju konformizmem wydaje się uzasadnione w przypadku zabiegów erystycznych, do jakich ucieka się redakcja miesięcznika „Nieznany Świat". Jak już wspomniałam, polscy praktycy technik z obszaru, który można by ewentualnie określić mianem New Age, początkowo nie bardzo utożsamiali się z obiektami ataków prowadzonych przez środowiska katolickie. Sytuacja nieco się zmieniła, gdy duchowni wzięli na warsztat poszczególne praktyki, takie jak reiki, metodę Silvy czy radiestezję. Na te tematy toczono dyskusję na łamach „Nieznanego Świata". Strategia redakcji miesięcznika była jednak zawsze taka sama: poszczególne techniki legitymizowano wypowiedziami księży i innych osób silnie związanych z katolicyzmem, którzy akurat tym technikom sprzyjali, a nawet sami je praktykowali. Właśnie taką taktykę można interpretować jako pewien konformizm redakcji: dba ona o schlebianie gustom czytelników o katolickiej autodeklaracji, dając do zrozumienia, że od katolicyzmu się, broń Boże, nie odcina i że to tylko niektórzy katolicy są jacyś zatwardziali i zamknięci na rozmaite, odrobinę tylko niekonwencjonalne formy duchowości.
Jeśli przysłuchamy się bywalcom galerii ezoterycznych, usłyszymy też między innymi:
Mojżesz był na górze Synaj i rozmawiał z Bogiem. To znaczy miał możliwość wejścia na wyższy poziom energetyczny.
Jezus mówił, że człowiek żyje każdym słowem, które wychodzi z ust jego, więc każdy musi mieć świadomość i odpowiedzialność za każde słowo najmniejsze, za każdą myśl" (wypowiedź osoby zainteresowanej magicznym oddziaływaniem słów i myśli).
Nawet gesty księdza, nigdy też na to nie zwracałam uwagi, on w momencie kiedy mówi »0jcze nasz« otwiera tak ręce - jest to podstawowy gest bioterapeuty, który prosi o energię, to jest nabieranie energii.
Są takie kościoły, które mają dosyć niską energię, ale są takie kościoły, które mają wyjątkowo dobrą energię. Jest taki kościół w Warszawie, Świętej Katarzyny, taki malutki kościółek przy ulicy Sikorskiego. To jest w ogóle stary bardzo kościół, bo tam odkryto jakieś ruiny. Mimo to, że Warszawa ma raczej kiepską energię, to ten kościół zdecydowanie jest miejscem mocy.
Ja mam w domu swój prywatny ołtarzyk, na którym mam cztery obrazki Matki Boskiej. Każdy jest inny. Jeden to jest np. Matka Boska od Rzeczy Niemożliwych. Bardzo piękny obrazek, który ja po prostu kocham [...]. Matka Boska ma energię światła i jak by na to nie patrzeć jest to energia świetlista i dla nas, dla chrześcijan, cokolwiek byśmy o niej nie mówili, jest to energia światła.
Powiedzmy, że masz tu kącik, oczyszczasz go, stawiasz sobie jakiś symbol, który ci się kojarzy z jakimiś wyższymi energiami, powiedzmy zdjęcie Matki Boskiej. Ty możesz jakiegoś słonika, to w co wierzysz. Świeczka zawsze podnosi, ogień. I wtedy masz takie miejsce, medytujesz w tym miejscu. Tylko trzeba starać się nie wpuszczać w to miejsce innych, żeby nie mieszać energii. To jest twoje miejsce do pracy, jakby do łączenia się z kosmosem. Każdy może stworzyć takie miejsce czystsze, o wyższych wibracjach. Wtedy to będzie miejsce mocy.
Polscy sympatycy nowej duchowości obudowuj ą historie biblijne retoryką mocy i energii i zwykle nieświadomie je przeformułowują, ale nieznajomość Pisma i traktowanie go z pewną dezynwolturą nie jest żadną nowością na polskim gruncie. Być może autorzy tego rodzaju wypowiedzi prezentuj ą ponowoczesny odwrót od metanarracji w stronę indywidualnego rozumienia i jednostkowego doświadczania, tak jak sympatycy New Age na Zachodzie. Ale jednocześnie gładko wpisują się w antyintelektualny klimat polskiego katolicyzmu. Bardzo dobrze funkcjonują przy tym w kontekście zrytualizowanej religijności, która kładzie nacisk na uczęszczanie do kościoła i uczestnictwo w religijnych ceremoniach (chrzty, śluby). Nie odżegnując się od takich praktyk, osobliwie je traktują: kościoły, gdzie uczestniczą w mszach, rozumieją zwykle jako „miejsca mocy", a rytuały i sakramenty -jako inicjacje albo inne wydarzenia interpretowane w duchu wszechprzenikającej energii. Podobnie wygląda rzecz z zachowaniami w sferze prywatnej - na ołtarzyku, całkiem tradycyjnie, ustawiany jest obrazek z wizerunkiem Matki Boskiej, ale jego obecność jest tłumaczona językiem wibracji energetycznych.
Związki polskich środowisk zainteresowanych duchowością holistyczną z katolicyzmem wymagają dokładniejszego przebadania i obszerniejszego komentarza. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z sytuacją, która byłaby nie do pomyślenia na przykład w Wielkiej Brytanii, o której traktuje gros literatury akademickiej na temat Nowej Ery. W kraju, który charakteryzowany jest przez kompleks believing without belonging, środowiska holistyczne i kościelne są ze sobą niemal całkowicie rozłączne. W przypadku Polski ciekawe wydawałoby się nie tylko dokładniejsze rozpoznanie sympatii katolickich, jakie deklarowane są w specyficznych, wydzielonych miejscach w rodzaju ośrodków holistycznych, galerii ezoterycznych itp. Można by się także zastanowić, na ile zdeklarowani katolicy, których trudno byłoby tam spotkać, skłaniają się ku wykonywaniu rozmaitych praktyk holistycznych i czy przypad¬kiem im także nie zdarza się posługiwać nowym językiem (energii, wibracji). I czy ewentualnie jest to tylko pewna moda związana z kulturą popularną, czy raczej stoi za nią coś więcej - cały zestaw przekonań dotyczących relacji ze sferą sacrum.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?