Straż Graniczna nie musi przepraszać sikha za nakazanie mu zdjęcia turbanu do kontroli na lotnisku. Funkcjonariusze naruszyli jego godność i wolność religijną, ale działali zgodnie z prawem - uznał w środę warszawski sąd okręgowy, oddalając pozew.
Shaminder Puri jest praktykującym sikhem noszącym turban. Zażądał od SG przeprosin, 30 tys. zł na cel charytatywny, a także domagał się sądowego nakazu zaniechania praktyki, z którą zetknął się na warszawskim Okęciu w trakcie kontroli bezpieczeństwa. Według niego strażnicy na lotnisku im. Fryderyka Chopina jako jedyni kontrolerzy na świecie żądali od niego zdjęcia turbanu. W latach 2009-11 żądanie powtórzyło się podczas kilku kontroli.
Jak podkreślił sikh kazano mu ściągać turban, mimo że nie odezwał się żaden alarm bramki. Funkcjonariusze SG domagali się jednak zdjęcia turbanu. "Zdejmij, koleś, ten turban, bo nie polecisz" - miał usłyszeć od jednego z funkcjonariuszy. W jednym przypadku Puri został ukarany mandatem 500 zł, a dwukrotnie nie został wpuszczony na pokład samolotu.
Sikhowie - jak mówił Shaminder Puri - uznają to za zniewagę, bo turban nie jest dla nich częścią garderoby, a atrybutem religijnym. To tak, jakby kazać w publicznym miejscu zdejmować bieliznę - tłumaczył.
W środę sędzia Jacek Tyszka oddalił powództwo. Przyznał, że nakaz ściągnięcia turbanu do kontroli narusza dobra osobiste takie jak godność i wolność religijną, ale nie czyni tego w sposób bezprawny - jest zatem działaniem dopuszczalnym w pracy funkcjonariuszy, którym takie formy kontroli nakazują przepisy prawa. "W imię bezpieczeństwa wszystkich podróżujących nie można doprowadzić do wyjęcia spod zasad kontroli jakiejś religii" - tłumaczył sędzia.
W ocenie sądu, mogło dojść do sytuacji, w których strażnicy zachowali się wobec sikha nieuprzejmie, choć i on - w emocjach - potrafił odpłacić im tym samym. Jak podkreślił Tyszka, to jeszcze nie uzasadnia żądania pozwu, by traktować go inaczej niż pozostałych pasażerów.
Powoda nie było w środę w Warszawie. Jego prawnik, mec. Janusz Tomczak nie krył rozczarowania wyrokiem sądu. "Zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia i wtedy zdecydujemy, czy wnosić od niego apelację" - powiedział dziennikarzom.
Niezależnie od wyroku w tej sprawie przed Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy jest badane odwołanie sikha od nałożonego mandatu. Sąd ten skierował do Trybunału Konstytucyjnego pytanie o legalność przepisów Prawa lotniczego, będących podstawą kontroli bezpieczeństwa na lotniskach. Na razie nie ma terminu rozprawy przed TK.
Zmienić ma się także rozporządzenie MSW dotyczące zasad kontroli. W przepisach o tzw. kontroli manualnej ma się pojawić zapis, że powinna ona przebiegać sposób "jak najmniej naruszający intymność osoby kontrolowanej".
Puri, ekspert wielu międzynarodowych organizacji, który studiował w Polsce i dobrze zna język polski, nagłośnił sprawę, bo - jak wcześniej mówił - "coś takiego nie spotkało go na żadnym lotnisku na świecie". Poza SG interweniował m.in. u ambasadora RP w Indiach - praktyka jednak nie zmieniła się. Sikh podkreślał, że w Wlk. Brytanii zdjęcie turbanu jest traktowane jako ostateczność. Sprawę sikha wspiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Sikhizm jest kompilacją islamu i hinduizmu. Z islamu pochodzi nieposiadający żadnego wizerunku ani wcieleń Bóg, który jednak ma "miliony imion"; z hinduizmu - praktyki medytacyjne, wiara w możliwość uzyskania bezpośredniej łączności z Bogiem poprzez medytację, wiara w reinkarnację. Na świecie jest ok. 24 milionów wyznawców tej religii.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?