Minister sprawiedliwości w rządzie tymczasowym Tunezji zareagował na trwające od tygodnia napady grup skrajnych islamistów na bary i hotele, gdzie podaje się napoje alkoholowe, zapowiadając wczooraj karanie ich uczestników.
"Agresorzy przekroczyli czerwoną linię. Będą karani, ponieważ otwarcie polityczne, które wykorzystali, skończyło się" - zagroził minister Nuredin el-Behiry, wypowiadając się w radiu.
Jest to pierwsza reakcja członka rządu tunezyjskiego, kontrolowanego przez umiarkowaną islamską Partię Odrodzenia (Hizb an-Nahda), na demonstracje siły ze strony tunezyjskich salafitów. Są to wielkie uliczne zgromadzenia oraz ataki na bary, restauracje, hotele i sklepy, gdzie sprzedaje się alkohol.
Właściciel hotelu w regionie Sidi Buzid, Adżub Horczani, opowiedział w lokalnej rozgłośni radiowej, jak grupa 50 ekstremistów uzbrojonych w pałki i noże zaatakowała klientów hotelu.
Był to jeden z licznych napadów, do jakich doszło w tym ubogim regionie środkowej Tunezji.
W tak podgrzanej atmosferze główny przywódca radykalnego odłamu islamistów, Saifalah Ben Hasin, poprowadził w sobotę doroczny kongres swego ugrupowania w czwartym co do znaczenia świętym mieście muzułmanów, Kairuanie w środkowej Tunezji.
Przywódca ten, występujący jako Abu Ijad, zgromadził na kongresie około 5 000 zwolenników.
Wzywa on do świętej wojny, dżihadu, o wprowadzenie islamskiego prawa w Tunezji. Twierdzi, że od tego zależy przezwyciężenie kryzysu, w jakim znalazł się kraj.
Radiowa wypowiedź ministra sprawiedliwości jest reakcją na krytykę "bierności" i "bezsilności" rządu przejściowego wobec ataków islamistów.
Niektóre tunezyjskie dzienniki zarzucają nawet rządowi sprzyjanie islamskim ekstremistom.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?