Gwałtowne demonstracje przeciw amerykańskiemu filmowi "Niewinność muzułmanów" uznanemu przez wielu z nich za obrazę islamu ukazały, zdaniem licznych arabistów, jak bardzo wzrastają wpływy radykalnych muzułmanów, salafitów, którzy mogą jednak politycznie ewoluować.
Arabska wiosna sprzyjała aktywizacji, zwłaszcza w Libii, Tunezji i Egipcie, grup muzułmanów głoszących potrzebę powrotu do wiary "pobożnych przodków", po arabsku "Al-Salaf Al Salih", spośród których tylko niewielkie grupy to zwolennicy przemocy.
"Salafi" nazywano pierwsze pokolenia muzułmanów i towarzyszy Mahometa oraz ich następców. W języku potocznym określenie to zaczęło być szerzej używane od początku XIX wieku w odniesieniu do tych wyznawców Mahometa, którzy przeciwstawiali się rosnącym wpływom wartości kultury zachodniej w świecie arabskim.
Ci, którzy pojawiają się dziś jako demonstranci na ulicach, czynią to jako ludzie, którzy bronią "zagrożonego" islamskiego sacrum przed zamachami ze strony kultur obcych islamowi - mówi francuski arabista prof. Jean-Pierre Filiu z prestiżowego paryskiego instytutu nauk politycznych Sciences Po.
W ciągu ostatnich 20 lat do rozpropagowania idei salafickich przeciwstawianych "łagodniejszej", sunnickiej wersji wiary przyczyniły się zwłaszcza w świecie arabskim głównie kanały religijne telewizji saudyjskiej, chociaż antyzachodnich konotacji politycznych termin "salafita" zaczyna nabierać już od lat 70. ubiegłego stulecia - przypomina francuski ekspert.
W wielu krajach arabskich salafici pozostawali w niełasce, a niektóre rządy popierały ich, "aby dzielić islamistów" i próbować osłabić Braci Muzułmańskich - twierdzi Basheer Nafi, szef zespołu w centrum badawczym Al-Dżaziry w Katarze.
Niektóre reżimy, zwłaszcza syryjski, posługują się dziś "salafickim straszakiem" w walce z syryjskim powstaniem ludowym, wyolbrzymiając obecność salafitów w szeregach zbrojnej opozycji - mówią specjaliści.
W odróżnieniu od Braci Muzułmańskich, organizacji o dobrze wykształconych strukturach, głównie politycznych, salafici skupiają się w małych grupach wokół wpływowych szejków, a ich fundamentalistyczne przesłanie ma charakter bardziej religijny i społeczny niż polityczny - pisała na łamach lizbońskiego "Diario de Noticias" znana portugalska arabistka z Instytutu Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Lizbonie Maria Joao Tomas.
W latach 80. ubiegłego wieku - przypomina ona genezę ruchu salafitów - grupa studentów medycyny stworzyła w Aleksandrii w Egipcie instytut studiów islamskich, który przygotowywał wolontariuszy do niesienia pomocy ubogim, wdowom i sierotom.
"Podczas arabskiej wiosny - mówi Maria Joao Tomas - działali bardzo dyskretnie wśród ludności, starając się uniknąć oskarżenia, że są głównymi inspiratorami islamskiej kontestacji. Niepostrzeżenie stali się bardzo popularni i wkrótce zaczęły powstawać partie o salafickiej inspiracji, które stały się ideologicznymi prekursorami panislamizmu. Ogólnie rzecz biorąc, dążą do stworzenia nowoczesnego państwa opartego na ortodoksyjnej etyce islamskiej i wierzą w możliwość wprowadzenia szariatu".
Zwolennicy radykalnego islamu w Tunezji w przededniu 11. rocznicy zamachu z 11 września zaatakowali ostatni w kolebce jaśminowej rewolucji tunezyjskiej, Sidi Bouzid, bar hotelowy, w którym podawano jeszcze napoje alkoholowe. Przedtem zdołali doprowadzić do zamknięcia wszystkich takich barów, atakowali galerie sztuki i grozili kobietom, które odważyły się kąpać w morzu w strojach bikini.
Wszystko to - dodaje Maria Joao Tomas - przy całkowitej bierności rządu, który nie czyni nic, aby im przeszkodzić.
Cytowany już francuski arabista prof. Jean-Pierre Filiu uważa, że większość arabskich salafitów odmawia brania czynnego udziału w życiu politycznym, ale gotowi są do mobilizacji i gwałtownych działań przeciwko zamachom na islamskie sacrum.
Jego zdanie podziela inny francuski znawca świata arabskiego, Stephane Lacroix, autor książki "Saudyjscy islamiści, niespełniona insurekcja", który mówi: "Salafici są bardziej skłonni inspirować rozruchy w swoich krajach niż przystosować się do reguł gry politycznej, jak to się dzieje w Tunezji bądź Libii".
Tymczasem w Egipcie część salafitów włączyła się do uprawiania polityki, a sukces wyborczy, który odnieśli, zmusił ich do większego umiarkowania i zaakceptowania reguł gry demokratycznej - dodaje Lacroix.
Ich wejście na scenę polityczną w tym kraju miało spektakularny charakter: zdobyli 25 proc. miejsc w parlamencie, jako drudzy po Braciach Muzułmańskich.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?