Selin znam od kilku lat. Pochodzi z Turcji. Właśnie skończyła prawo na uniwersytecie w Ankarze. Poznaliśmy się w szkole w Niemczech. W jej dowodzie osobistym w rubryce „wyznanie” widnieje słowo: „islam”
– Wiesz, u nas wszystkim tak piszą, chociaż ja i moja rodzina nie wierzymy – tłumaczyła, dodając, że w tak dużym mieście jak Ankara można sobie pozwolić na obojętność wobec religii. Pamiętam, pewnej niedzieli przyszła na Eucharystię, a po jej zakończeniu podeszła do mnie ze łzami w oczach i powiedziała: – Dziękuję, że mogłam tu być, bo u was się czuje taką świętość. Wskazała jeszcze na obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Spytała tylko: – Co to za pani i dlaczego ma takie dwie rysy na policzku?
Wspomnienia powróciły. Dokładnie w sobotę późnym wieczorem. Zamieściłem w sieci kilka zdjęć z marszów, które przeszły ulicami Wrocławia. Selin je zobaczyła. Poprosiła o przetłumaczenie treści jednego transparentu, który niosła młoda dziewczyna. Było tam napisane: „Jezus też miał dwóch ojców”. Turczynkę zainteresowało imię „Jezus”. Myślała, że to procesja religijna. Kiedy poznała prawdę, zapytała zdziwiona: – Czyli oni obrażali waszego Jezusa? – No tak – odpowiedziałem. – I nikt nie zareagował? – jej zdziwienie zdawało się narastać. – Ale co mogliśmy zrobić? – pytałem, tłumacząc, że zachowanie analogiczne do tego, co widzimy w krajach muzułmańskich, gdy ktoś obrazi Mahometa nie wchodzi w grę. – To wy nie jesteście wierzącymi? – jej słowa brzmiały jak wyrok. – Jeśli pozwalacie na obrażanie waszego Jezusa, jesteście gorsi niż poganie – młoda prawniczka zdawała się nie mieć żadnych wątpliwości.
Rzeczywiście. Nikt nie wyraził oburzenia. Żadne media nie napisały o bluźnierstwie. Wręcz przeciwnie. Uczestnicy tego marszu byli przedstawiani jako piewcy tolerancji i równości wszystkich… A może zwyczajnie we Wrocławiu Jezus już nie jest nasz?
PS Z okazji ogłoszenia Roku Wiary Benedykt XVI wyraża nadzieję, że każdy chrześcijanin w tym czasie ponownie odkryje treść wiary: wyznawanej, celebrowanej, przeżywanej i przemodlonej. Podkreśla, że prawdziwa wiara to taka, która została przyjęta sercem i jest wyznawana ustami. „Chrześcijanin nigdy nie może myśleć, że wiara jest sprawą prywatną” – napisał papież. A może to będzie dobry czas, by odkryć, że Jezus jest wciąż nasz, bo co do tego, że jesteśmy Jego, nie mam wątpliwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...