Charyzmatyczne grupy chrześcijańskie pojawiły się po raz pierwszy w latach sześćdziesiątych XX w. w Wielkiej Brytanii i w Ameryce Północnej.
Charyzmatycy ekspansywni
Ekspansywna odmiana ruchu charyzmatycznego związana jest z postacią Williama Branhama, słynnego amerykańskiego pastora-independentysty, cieszącego się ogromną popularnością w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Przewodniczył on porywającym nabożeństwom z udziałem znaków i cudów, został jednak następnie odsunięty od swej posługi za głoszenie arianizmu.
Branham, który był „zrośnięty” z Paulem Cainem, jednym z proroków z Kansas City, wywarł wpływ na Franka i Idę Hammond, od których następnie przejęli ich wyobrażenia demonologiczne Derek Prince, Bill Subritzky oraz Peter Horrobin z Ellel Ministries w Anglii. Inne ważne postacie nurtu ekspansywnego to Don Basham, Graham i Shirley Powell oraz John Wimber, przynajmniej w swych wczesnych tekstach.
Mówiąc ogólnie, charyzmatycy ekspansywni żyją w świecie rządzonym przez szczególnie wielkiego i potężnego demona, który niekiedy okazuje się być nieomal złym odpowiednikiem Jezusa. Uważają oni, że narodami rządzi książę demonów, zaś niebu oraz nieomal wszystkim ludzkim działaniom i relacjom zagrażają źli słudzy Szatana. Diabły ingerują praktycznie we wszystko, łącznie z jedzeniem cukierków miętowych, uzależnieniem od czekolady czy lękiem przed przypaleniem ciasta.
Demony trzymają w swych szponach nie tylko tych, którzy nie wierzą; nękają też chrześcijan i często nimi władają. W niektórych grupach ekspansywnych zaobserwować można wręcz objawy paranoi, gdyż ich członkowie nieustannie mają silne poczucie, że atakuje ich Szatan, wtrącając się do najróżniejszych spraw. By się przed nim chronić, chrześcijanie z grup tego rodzaju muszą nieustannie mieć się na baczności, przystępując do „duchowej walki”: zanurzając się we krwi Baranka, przywdziewając pełną zbroję Pańską i uciekając się do całego szeregu strategii okiełznywania, karcenia i wypędzania demonów.
Dla charyzmatyków ekspansywnych diabeł jest postacią gargantuiczną, przypominającą nieco Voldemorta z książek o Harrym Potterze. Wedle Hammondów diabeł jest „bogiem tego świata”, którego słudzy są władcami ciemności epoki, w której żyjemy.
Podobnie też dla Petera Horrobina „Szatan istnieje naprawdę!” i „panuje jako władca tego świata”. Nie jest on wprawdzie wszechobecny, lecz jego panowanie rozciąga się na „hierarchie mocy diabelskich”. Szatan atakuje szczególnie tam, „gdzie wierni starają się być posłuszni woli Bożej i postępują naprzód, namaszczeni przez Ducha Świętego”. W dziele tym wspiera go „niezliczona ilość upadłych aniołów, starannie pogrupowanych w działające na całym świecie hierarchie mocy szatańskich”. Szatan może nas nękać za pomocą „chorób, wypadków, problemów finansowych i osobistych”. Hammondowie, Horrobin, Subritzky i ich bracia w wierze żyją w paranoidalnym świecie opanowanym przez diabła, który jest sprytnym i przebiegłym osobnikiem, wspieranym przez ogromną, świetnie zorganizowaną armię swych straszliwych sług, gotowych zniszczyć świat i człowieka.
Martin Percy uważa, że w pismach Johna Wimbera „Szatan jest nieomal bytem wcielonym, tak samo uchwytnym w swej osobowej obecności jak niegdyś Jezus”. W rzeczy samej Percy sądzi, że Wimber potrzebuje Szatana, gdyż jeśli podczas sprawowanej przez niego posługi pojawi się brak mocy, można go bardzo prosto wytłumaczyć; istnieje przecież potężny wróg, który zabrał moc, przerywając obwód łączący go z Bogiem. Na przykład gdy anglikański ewangelista David Watson zachorował na raka wątroby i zmarł mimo modlitw o uzdrowienie, Wimber stwierdził, że „zamordował go Szatan”. Niezależnie od tego, co można sądzić o wyjaśnieniu śmierci Watsona podanym przez Wimbera, faktem jest, że wielu charyzmatyków uważa, iż jeśli w ich działaniu pojawiają się przeszkody, jeśli coś pójdzie nie tak jak oczekiwano, bądź jeśli w grupie zapanuje niezgoda, to wszystkiemu temu winien jest diabeł.
Jak zauważono, wróg dusz działa przede wszystkim poprzez zastępy demonów. W tym względzie najwyraźniej uwidacznia się ekspansywny aspekt ruchu charyzmatycznego.
Na przykład John i Ida Hammondowie wyróżniają pięćdziesiąt trzy oddziały bądź zgrupowania demonów. Oddział 11., na przykład, to „ucieczka”, a oddział 48. to „nieczystość seksualna”. Oddział 11. zrzesza „duchy stoicyzmu, bezsenności, alkoholu i narkotyków”, zaś do oddziału 48. należą „duchy fantazji, żądzy, masturbacji, nagości i oziębłości”. Owe oddziały, jak twierdzą Hammondowie, „są zorganizowane mniej więcej tak samo jak armia Stanów Zjednoczonych, gdzie głównodowodzącym jest prezydent, po którym następują generałowie, pułkownicy, kapitanowie, porucznicy, aż do najniższego rangą szeregowca”. Horrobin podziela pogląd Hammondów, że zastępy szatańskie są dobrze zorganizowane i że ważniejsze duchy rządzą narodami, pomniejsze zaś poszczególnymi regionami, miastami, miasteczkami i mniejszymi jednostkami administracyjnymi.
Przedstawiciele nurtu ekspansywnego bardzo szczegółowo opisują naturę i wygląd demonów. Subritzky na przykład informuje nas, nawiązując do Dn 9, 21 i Mt 12, 43, że „demony można bez problemu odróżnić od aniołów po tym, że anioły zazwyczaj mają skrzydła”, podczas gdy demony ich nie posiadają Jeden z demonów, którego spotkał, miał „dwa i pół metra wzrostu i ubrany był w czarne szaty”. Demony mogą się także przenosić z jednego człowieka na drugiego. Jak wyjaśnia Subritzky, gdy „ludzie odbywają pozamałżeński stosunek płciowy (…), demony żądzy i wyuzdanego seksu mogą przenieść się z jednego ciała na drugie”. Gdy autor ten przedstawił wspomniany przed chwilą pogląd na konferencji charyzmatyków w Sheffield, jeden z jej uczestników krzyknął z sali: „zakładajcie prezerwatywy!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?