Afrykanie nie dbają o jednolitą skalę czasową, dlatego ich miara czasu jest tak zróżnicowana a cykle niekoherentne. W Afryce czas i środowisko wypełnione są religijnym sensem.
Nienarodzony jest nazywany mmota, co oznacza kogoś pomiędzy płodem a pełną istotą ludzką. Po narodzeniu położne wykrzykują powitanie noworodka, nazywając go imieniem dnia narodzin (kra dzen). Pępowina jest przecinana drewnianym nożem, część jest grzebana w ziemi, a miejsce złożenia pokazuje się dziecku, gdy dorośnie[15].
Jeśli poród się opóźnia, podejmowane są odpowiednie kroki. Najczęściej jest to wyznanie ewentualnych win lub zażycie konkretnych leków, jak np. z rośliny nunum (łac. ocimum viride). Gdy to nie pomaga, położne nalegają na rodzącą, aby wymieniła imię swego rzeczywistego lub intencjonalnego kochanka. Gdy odmawia, położne czynią to same, mówiąc do dziecka: „Jeśli twoim ojcem jest N. wyjdź na zewnątrz”. W wypadku śmierci kobiety podczas porodu, niemowlę musi zostać wyjęte z jej łona, by uchronić lud przed grożącymi nieszczęściami[16]. Wobec ciała kobiety sprawowane są ryty i tańce kobiet, stanowiące wyraz dezaprobaty wobec zanegowania służby życiu[17].
Jeśli ciało noworodka wolne jest od skaz, próbuje się masażem wywołać jego płacz. Kąpany jest w wodzie, która nie może być gotowana. Jeśli kąpiel byłaby źle przygotowana, grozi wówczas dziecku, że przez całe życie towarzyszyłaby mu przykra woń. Czasem ciało smaruje się czerwoną glinką, celem zyskania właściwego koloru skóry[18]. Potem położne powiadają: „Skoro przybyłeś do nas, zasiądź między nami” (asumasi aba a, tenase) i wiążą na kończynach dziecka opaski z włókien roślinnych (baha). Obcina się pukiel włosów i wkłada do koszyka matki (adosowa). Włosy dziecka nazywa się „włosami ducha” (saman nwi), a gaworzenie „mową duchów”. Następuje potem oczyszczenie strun głosowych (menewa bo) przez wlanie kilku kropel alkoholu lub soku z pomarańczy do gardła noworodka. Ma to zapewnić piękny i dźwięczny głos. Nowonarodzony przez pierwsze dni życia uznawany jest za „dziecięcego ducha”, posiadającego w krainie przodków „duchową-matkę”, która lamentuje po stracie swego dziecka. Przez osiem dni oczekuje się decyzji „dziecięcego ducha” czy zamierza pozostać na tym świecie. Przez ten czas dziecko i matka pozostają zamknięci.
Jeśli w ciągu ośmiu dni dziecko umrze, uznawane jest za błądzącego ducha, a postawa macierzyńskiej troski zmienia się w szczery gniew. Martwe ciało dziecka jest bite, czasem wręcz okaleczane, po czym owinięte w liście trawy wkładane do garnka i grzebane na śmietniku[19]. Po śmierci noworodka rodzice podejmują czynności o znaczeniu sakralnym. Paradoksalnie na znak radości golą głowy, ubierają się na biało (zakazane podczas pogrzebów) oraz spożywają świąteczny posiłek – zupę z orzeszków ziemnych. Odpoczywają wspólnie w sypialni, co jest zabronione przez czterdzieści dni w wypadku szczęśliwych narodzin. Celem tych działań jest zniechęcenie dziecięcego ducha do powrotu, a jego duchową matkę ma to przynaglić do zesłania na ziemię kolejnego dziecka. Na rozstaju dróg są sprawowane apotropeiczne ryty dla oddalenia zjawy. Dzieci, które nie dożyły inicjacji określa się „garnkowymi dziećmi” (nkuku mma)[20]
Nadanie imienia
Ósmego dnia sprawuje się rytuał nadania dziecku imienia (ntetea). Dokonuje się tego, gdy można stwierdzić, że dziecko zamierza pozostać na świecie. Ojciec dziecka przynosi matce dary, jak np. ubranie, ryby i mięso. Dziecku daje metalową łyżkę, dwie metalowe miski, nową matę, poduszkę, drewniany grzebień oraz kawałek materiału, zwany pępowinowym (funuma ntama)[21].
Przed świtem tego dnia babcia niemowlęcia wchodzi do chaty, gdzie śpi matka z dzieckiem, zabiera odchody dziecka i samo niemowlę. W oddaleniu wyrzuca ekskrementy ze słowami: „Teraz wyniosłam twoje dziecko wraz z jego duchowymi odchodami”. Niesie dziecko od jednego końca wioski do następnego i z powrotem, po czym odnosi do domu. Następnie przebiera się dziecko. Jego brwi są pogrubiane węglem drzewnym, na skroniach maluje się trzy kropki. Dziecko kładzie się po raz pierwszy na nowej macie i poduszce za progiem domu w promieniach słońca, stąd rytuał ten nazywany bywa czasem „wyniesieniem za drzwi”. Promienie słoneczne mają ostatecznie usunąć zimne powietrze krainy duchów. Opaski roślinne na nadgarstkach i kostkach są usuwane, a w ich miejsce mocuje się nowe amulety z okruchem złota, zwane np. gyanie, abia, ti.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?