Czyli tam, gdzie Dawid walczył z Goliatem?
Poniekąd tak, choć przecież akcja tego nakręconego w 2007 roku filmu toczy się współcześnie i dotyczy przede wszystkim wojny w Iraku. A jednak jego twórcy, raz po raz, odnoszą się tu do słynnej biblijnej historii, przywołując także postać króla Saula. Ale po kolei.
Głównym bohaterem jest tutaj Hank, grany przez Tommy’ego Lee Jonesa. Mężczyzna próbuje dowiedzieć się, co stało się z jego synem, który miał już ponoć wrócić z wojskowej misji w Iraku, ale… nigdzie go nie ma.
Wojskowi kluczą, udzielają wymijających odpowiedzi, a gdy w końcu okazuje się, że syn nie żyje, robią wszystko, by jak najszybciej wyciszyć i zatuszować sprawę. Nie inaczej jest z policjantami, którzy co prawda odnaleźli ciało na jakimś amerykańskim pustkowiu, ale postanowili przeciągnąć je kilka metrów dalej, tak by znalazło się na terenie należącym już do armii, dzięki czemu nie będą musieli się zajmować tą podejrzaną sprawą.
A co z prawdą? Sprawiedliwością? Karą dla tych, którzy dopuścili się tej zbrodni?
Hank nie potrafi pojąć zachowania i podejścia władz. Wygląda na to, że prawo stworzono po to, by kolejnymi regulaminami, przepisami i paragrafami, wciąż uniemożliwiać coś obywatelom. Jedyną osobą chcącą mu jakoś pomóc jest młoda policjantka Emily (Charlize Therone), która postanawia włączyć się w prywatne śledztwo mężczyzny, choć wszyscy wokół próbują ją do tego zniechęcić. Kobieta jednak się nie poddaje. Sama ma kilkuletniego synka i potrafi sobie wyobrazić, jak sama czułaby się w sytuacji Hanka, z którym, z czasem, coraz bardziej się zaprzyjaźnia.
I to właśnie on opowiada jej synkowi o Dawidzie i Goliacie. Niby to tylko biblijna historyjka na dobranoc, ale, tak naprawdę, Hank mówi przecież też o sobie. To on jest Dawidem zmagającym się z Goliatem biurokracji, obojętności, spychologii i tumiwisizmu.
Po czasie synek sam zapyta mamę o króla Saula: - Dlaczego pozwolił chłopcu walczyć z olbrzymem? Czy takiego pytania nie można by zadać również rządzącym - najpierw wypowiadającym wojny, a następnie wysyłającym czyjeś dzieci na front?
Smutny to film. A jednocześnie niosący jakieś pocieszenie, uspokojenie, katharsis. Akcja toczy się na amerykańskiej prowincji. Ogromne puste przestrzenie z jednej strony symbolizują wewnętrzną pustkę ojca po stracie syna, a jednoczenie, jak to z preriami i pustyniami bywa, miejsca te i pejzaże dają też ukojenie. Jak pisał Ernest E. Larkin:
Pustynia jest miejscem osobistej odnowy i odświeżenia, nie tylko w sferze duchowej, ale także fizycznej i emocjonalnej.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?