Z Bogiem - Psalm 127
Karol Białkowski /Foto Gość

Z Bogiem - Psalm 127

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 10.05.2024 22:43

Nie chodzi o to, by przed świtem nie wstawać, głowy nie używać, rąk pracą nie brudzić, ze zdobyczy nauki, techniki i medycyny nie korzystać.

Uczyło się kiedyś dziecko wiersza Stanisława Jachowicza: „Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa, Tak mawiali starzy; Kiedy wezwiesz tej pomocy, Wszystko ci się zdarzy”. Uczyło się nie tylko wiersza i nie tylko wierszem. Także wzrokiem. Obserwując matkę kreślącą znak krzyża na bochenku chleba, ojca kropiącego święconą wodą pole, niosących ziarno siewne do błogosławieństwa, babkę zanurzającą rękę w wiszącej przy drzwiach kropielnicy przed udaniem się w podróż. Tato – pytało – dlaczego modlisz się rano przed wyjściem do pracy? Bo widzisz, kochanie, „jeżeli domu sam Pan nie zbuduje, daremnie nad nim robotnik pracuje”.

Cytował ojciec fragment zasłyszanego kazania? Czy każdego dnia otwierał Biblię i powtarzał za Salomonem?

Pieśń stopni. Salomonowa.

Jeżeli Pan domu nie zbuduje,
na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże,
strażnik czuwa daremnie.
Daremnym jest dla was
wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna -
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyle daje On i we śnie tym, których miłuje.
 
Oto synowie są darem Pana,
a owoc łona nagrodą.
Jak strzały w ręku wojownika,
tak synowie za młodu zrodzeni.
Szczęśliwy mąż,
który napełnił
nimi swój kołczan.
Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał
z nieprzyjaciółmi w bramie.

Ojciec, tłumaczący dziecku prawa życia i ducha, także to wiedział: nie chodzi o to, by przed świtem nie wstawać, głowy nie używać, rąk pracą nie brudzić, ze zdobyczy nauki, techniki i medycyny nie korzystać. Raczej o to, by sprząść „sprawy boskie ze sprawami ludzkimi”, nie być bogiem ale współpracownikiem Boga, Bogu na chwałę – ludziom na pożytek, stawać się „wieczystym darem” szczęście w ofiarowaniu siebie odnajdując.

I oto ojciec, mąż pobłogosławiony, wstępuje do domu Pana, zostawiając za sobą miasto strzeżone, dom zbudowany, synów za młodu zrodzonych, za każdym stopniem uświadamiając sobie, że w tej pielgrzymce już nawet o podziękowanie nie chodzi. Ani o dary kolejne. Ani o sen spokojny. Ani o zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi. Ani o targi, boć nie do kupca zmierza.

Stopnie do domu Pana są jak ogień. Oczyszczający ze wszystkiego co otrzymał i chciałby jeszcze dostać. Odzierający z marzeń i pragnień. Wypalający drzazgi interesowności. Pożerający słomę  pychy. Wydobywający złoto z gliny. By pielgrzym ogniem przetrawiony mógł stanąć przed Panem jak Mojżesz na Horebie. Jak Eliasz na górze Karmel. Jak Piotr, Jakub i Jan na Taborze. Sam na sam przed Tym, który miłuje. On będzie nagrodą.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..