Kolejny mnich tybetański podpalił się w zachodnich Chinach na znak protestu przeciwko polityce władz w Pekinie wobec Tybetu. Mężczyzna zmarł - podała organizacja pozarządowa Wolny Tybet (Free Tibet) z siedzibą w Londynie.
Trzydziestokilkuletni Tamchoe Sangpo był nauczycielem w klasztorze Bongthak, znajdującym się w prowincji Cinghaj (Qinghai) - wyjaśnia Wolny Tybet w internetowym oświadczeniu, cytowanym w sobotę przez agencję AP.
Według organizacji od 23 stycznia br. w klasztorze obecne są chińskie siły bezpieczeństwa, ponieważ mnisi buntowali się przeciwko prowadzonym tam sesjom reedukacji politycznej.
Tamchoe domagał się opuszczenia klasztoru przez policję. W piątek rano mnich się podpalił.
Według organizacji praw człowieka co najmniej 21 mnichów i mniszek tybetańskich, a także osób świeckich podpaliło się w Chinach w minionym roku, z czego przynajmniej 13 zmarło z powodu odniesionych obrażeń.
Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne Pekinu w tybetańskich rejonach. Ludzi, którzy dokonują tam samopodpaleń, chiński MSZ nazywa terrorystami i obwinia tybetańskiego przywódcę duchowego, Dalajlamę XIV, o nawoływanie do separatyzmu.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?