Przywódcy islamscy, którzy dotąd patrzyli na Turcję jak na kraj, który z powodzeniem wdraża model polityczny państwa islamskiego, z rosnącym niepokojem śledzą przybierające na sile nad Bosforem demonstracje przeciwników tego modelu - twierdzą analitycy.
Pierwsza po 10 latach rządów premiera Recepa Tayyipa Erdogana fala społecznej kontestacji jego modelu władzy autorytarnej i prób umiarkowanej islamizacji życia w Turcji zaczyna podważać wiarę w możliwość zbudowania "umiarkowanej islamskiej demokracji" - twierdzi Antoine Basbous z paryskiego Obserwatorium Krajów Arabskich.
Tunezyjska islamska Partia Odrodzenia (Hizb an-Nahda), która doszła do władzy w wyniku pierwszych wyborów po przewrocie, otwarcie wyrażała swój podziw dla Turcji jako "modelu" nowoczesnego państwa umiarkowanie islamskiego, budowanego od dziesięciu lat przez Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).
Egipski prezydent Mohammed Mursi, który przemawiał na kongresie AKP we wrześniu 2012 roku powiedział, że partia Erdogana jest dla niego "źródłem inspiracji".
Narastający w Turcji ruch protestacyjny, którego siłę napędową stanowi młodzież, pokazuje, jak sądzi Basbous, że nie jest ona wyjątkiem: podobnie jak w Egipcie i Tunezji islamscy politycy u władzy napotykają opór laickiej części społeczeństwa, która obawia się, że jej prawa do demokracji i wolności mogą być zagrożone.
Laickie ruchy, które wywołały arabską wiosnę w 2011 r, - uważa Basbous - są jednak w Egipcie i Tunezji niezbyt silne i słabo zorganizowane.
Murad Ali, działacz rządzącej tureckiej AKP przypomina w wywiadzie dla niezależnego dziennika egipskiego "Al-Masry Al-Jum o zasadniczej różnicy między Turcją a Egiptem i Tunezją: "To, co dzieje się w Turcji nie ma nic wspólnego z codziennymi problemami ekonomicznymi. Może się okazać, iż rządy islamskie, które osiągnęły powodzenie w gospodarce i pokazały światu, że są w stanie podejmować zagraniczne wyzwania, mimo to nie sprawdzają się".
Tunezyjski analityk polityczny Sami Brahem zastanawia się, czy to, co dzieje się w Turcji da się "wyeksportować" do Tunezji? Zorganizowanie tej miary ruchu protestacyjnego będzie trudne, ale sytuacja w Turcji może stanowić moralne poparcie dla wszystkich sił laickich wobec rządów islamskich.
Według politologa Uniwersytetu Georgetown w USA Heshama Sallama nie może być analogii między tym, co dzieje się w Turcji, a tym co może się stać w Egipcie i Tunisie, ale wydarzenia tureckie mogą wpłynąć na nastroje w tych krajach.
Nowy ruch kontestacyjny w Tunezji i Egipcie będzie raczej następstwem niezrealizowanych przez rządy obietnic ekonomicznych i społecznych w tych krajach - opiniuje Tunezyjczyk Sami Brahem.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?