Niezwykły, napisany plastycznym i żywym językiem esej historyczno-kulturowy o jednym z najmniej znanych państw świata. Wstrząsana niepokojami Birma to kraj samospełniających się przepowiedni, w którym każdy mężczyzna musi przynajmniej dwa razy w życiu na jakiś czas wstąpić do klasztoru.
Rzecz to o tyle dziwna, że według późniejszych zasad dyscypliny klasztornej posługiwanie się jakimikolwiek „sztuczkami magicznymi” było najcięższym wykroczeniem przeciwko regule klasztornej. Czemu więc Budda tolerował takie zachowania swoich najbliższych wyznawców? Próba odpowiedzi na tak postawione pytanie jest równie karkołomna, jak interpretowanie historii za pomocą legend czy przejście od baśni do rzeczywistości. Łatwiej to wytłumaczyć, gdy ujmiemy realność postaci uczniów w pewien cudzysłów – byli oni po prostu wieloma aspektami samego Buddy, a w gruncie rzeczy Nim samym. Późniejsze pokolenia buddystów były zresztą zgodne co do tego, że dotychczas nikt nie dopracował się doskonalszego, głębszego oświecenia niż to, którego doświadczył sam Budda, a potem jego najbliżsi uczniowie. Więc i czary w ich wykonaniu były czymś innym, nie przeszkadzały w walce z ego ani w praktyce buddyjskiej. Służyły demonstrowaniu uniwersalnej natury umysłu Buddy – umysłu, który przenika wszystkie światy.
Patrząc na tę scenkę, łatwo zauważyć symetrię całego układu. Znaczące jest przede wszystkim samo rozmieszczenie postaci mnichów dookoła Buddy. Każdej z ośmiu postaci przyporządkowana jest część świata oraz dzień tygodnia, dłuższego niż u nas. Birmańczycy wyróżniają osiem dni w tygodniu – środa podzielona jest na dwie części: do godziny 18.00 dzień nazywa się „środa”, zaś czas po 18.00 do północy jest dniem dodatkowym, nazywanym rahu.
Z kolei każdemu dniowi, a więc każdemu z uczniów, przyporządkowana jest określona planeta: Mars, Jupiter, Merkury, Wenus, Saturn, a także Słońce i Księżyc. Dodatkowo do zbioru tego włączono dwie nieznane hinduizmowi planety: Rahu i Kate. Ta ostatnia symbolizowała samego Buddę i uważana była za króla wszystkich planet. Podobnie jak Hindusi, Birmańczycy przypisywali planetom cechy boskie, a więc takie, jak wszystkim bogom, i pojazd, na którym dany bóg-planeta jeździł. Boskimi wehikułami były zwierzęta – znaki hinduskiej astrologii: Garuda (orzeł o ciele człowieka), tygrys, lew, słoń z kłami, słoń
bez kłów, szczur, świnka morska i wąż Naga.
W ten oto sposób cały układ postaci uczniów adorujących Buddę miał symbolizować królowanie, oddziaływanie i zwycięskie rozprzestrzenianie się jego nauki na wszystkie wyobrażalne przestrzenie i wierzenia ówczesnego wszechświata. Innymi słowy, Budda z uczniami stanowili cały wszechświat wypełniony bez granic nauką Oświeconego – Dharmą.
Aranżację tę powtarzają w symbolicznej formie założenia architektoniczne każdej świątyni, gdzie centralnym miejscem symbolizującym Buddę jest stupa zawierająca jego relikwie. Otoczona jest ośmioma stacjami przedstawiającymi mitologiczne zwierzęta odpowiadające powyższemu układowi astrologicznemu.
Stać się mnichem
Shinbyu – ceremonia inicjacji chłopców
Mnichami chłopcy zostają dopiero w wieku 16–20 lat. Wcześniej, gdy mają 5–7 lat, muszą zostać wprowadzeni w społeczność buddyjską. Odbywa się to w trakcie ceremonii Shinbyu. Uroczystość sfotografowana niedaleko Paganu to wiejska wersja tej ceremonii. Obrzędy mają tam wyjątkowo odświętną, niemal królewską oprawę, i uczestniczy w nich cała wieś.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?