Początkowo praktyki magiczne prawie w ogóle nie były przedmiotem badań trybunałów inkwizycyjnych, choć popularność i tajemniczość magii mogłaby całkowicie usprawiedliwiać interwencje instytucji do tego wyznaczonej.
Bulla
Bullę Super illius specula (Na wysokościach Tego), mimo licznych niejasności zarówno co do datacji (1326 lub 1327), jak i jej dziejów, uznać należy za dokument przełomowy, który miał wpływ na całą późniejszą historię procesów przeciwko czarom.
Czarownicy — według bulli — „wstępują w haniebne przymierze śmierci oraz czynią pakty z piekłem”. Przyzywanie zaś demonów i praktyki magiczne są jakby „antydogmatami”. Papież skierował słowo do tych wszystkich, którzy powrócili do Kościoła przez powtórne przyjęcie chrztu (renatos fonte baptismatis), „aby nie podejmowali się nauczać lub uczyć się samemu jakichś ze wspomnianych dogmatów” (de perversis dictis dogmatibus). Wszystkie te błędne nauki — precyzyjnie określone jako herezje — miały być karane „wszelkiego rodzaju karami, które są przypisane heretykom na mocy prawa” (penas omnes et singulas, quas de iure merentur heretici). Powyższe stwierdzenia były rozszerzeniem i radykalizacją klauzuli zawartej w bulli Accusatus Aleksandra IV (1258 rok), który stwierdził, że samo przestępstwo uprawiania magii nie należy do kompetencji trybunału inkwizycyjnego, z wyjątkiem sytuacji, gdy przestępstwo to ma „wyraźne znamiona herezji”. Znaczenie tej kwalifikacji zawartej w bulli Super illius specula było o tyle ważne, że umożliwiało stworzenie podstaw i rozwój demonologii jako nauki oraz otwierało nowe horyzonty prac inkwizytorów. Innymi słowy, magia została zdefiniowana w kategoriach teologicznych jako herezja. Inkwizytorzy zaś, podejmując się definitywnego rozwiązania tej herezji, mogli od tej pory włączyć do swojej pracy wszelkiego rodzaju środki sądowe, odpowiednie ekspertyzy teologiczne lub po prostu wiedzę praktyczną, którą dawała im prawie stuletnia już działalność w walce z herezją.
Super illius specula nawołująca do tak radykalnego zajęcia się czarownicami i osobami przywołującymi demony ewidentnie wykraczała poza dotychczasowe nauczanie Kościoła. Wcześniejszy, pochodzący z X wieku kanon Episcopi traktował praktyki magiczne jedynie jako iluzję demoniczną, bez faktycznego wpływu na rzeczywistość. Autor tego tekstu mocno podkreślił, że nie można mówić o realnym istnieniu tego rodzaju praktyk magicznych. Z kolei nocne loty czarownic przyrównał do kłamstwa i zwykłego snu. Co więcej, kanon ten poważnie ograniczał moc diabła:
Kto zatem wierzy, że może stać się jakimś stworzeniem albo zmienić się na lepsze lub na gorsze bądź też przyjąć inny wygląd lub inne podobieństwo, chyba że dzięki samemu Stworzycielowi, który wszystko uczynił i przez którego wszystko się dzieje, jest niewątpliwie niewiernym i gorszym niż poganin.
Odejście od tradycyjnej doktryny zawartej w kanonie Episcopi było zapowiedzią w niedalekiej przyszłości nowego podejścia do problemu realnej skuteczności praktyk magicznych. Kwestia ta nie została również bezpośrednio podjęta w bulli papieskiej. Pojawienie się dokumentu oraz wspomniane wysiłki Jana XXII nie były tylko wyrazem pasterskiej troski o ochronę rozumnej natury człowieka, która mogłaby być narażona na zabobon czarów (co też podkreślały orzeczenia kanonu Episcopi). Stało za tym w istocie głębokie przekonanie papieża, że czary mogą stanowić niezwykle groźne narzędzie zbrodni. Takie stanowisko zmieniało również sposób postępowania wobec spraw związanych z magią i czarami. Zauważmy, że kanon Episcopi, przedstawiając czcicielki Diany czy też Herodiady jako „niewierne”, zalecał wierzącym, by ci stosowali się przede wszystkim do apostolskiego nakazu: „Unikaj człowieka błądzącego, upomnianego już dwa razy” (Tt 3,10).
Reakcja Kościoła — według kanonu — miała ograniczyć się jedynie do wzmożenia wysiłków na rzecz głoszenia zdrowej doktryny i przekonywania tych, którzy trwaliby w „fałszywej opinii”. Niewierność ta nie była jednak rozpatrywana jako zbrodnia wymagająca zastosowania specjalnych środków i procedur. Natomiast starania papieża Jana XXII wybiegały daleko poza akcję kaznodziejską i grożenie piekłem tym, którzy zbłądzili. Po ogłoszeniu bulli Super illius specula ocena zachowania czarownic i czarnoksiężników nie była już przesuwana na czas sądu ostatecznego, jak to akcentował starożytny dokument Episcopi. Wydawanie takiej oceny stało się od tej pory zadaniem ziemskiego wymiaru sprawiedliwości, to znaczy sądów kościelnych i trybunałów inkwizycyjnych:
A ponieważ czymś właściwym jest, by ci, którzy przez swoje haniebne dzieła znieważają Najwyższego, zostali ukarani odpowiednimi karami, dlatego też ogłaszamy ekskomunikę na wszystkich i każdego z osobna oraz chcemy, by podlegali jej na mocy samego faktu ci, którzy, wbrew naszym prośbom i nakazom, próbowaliby podejmować którekolwiek z wyżej wymienionych dzieł. Chcemy również, by w przypadku osób, które po stosownych upomnieniach w ciągu ośmiu dni, licząc od zawiadomienia nie wykazali poprawy, obok wymierzonych środków, zostały zastosowane kary, które na mocy prawa przysługują heretykom, z wyjątkiem konfiskaty dóbr.
Warto w tym miejscu podkreślić, że między X a XIV wiekiem pojęcie herezji i podejście do niej władz kościelnych i świeckich bardzo się zmieniło. W tym okresie pojawiły się wielkie sekty: katarzy, waldensi czy też beginki i begardzi. Wszystkie one były mocno zakorzenione w średniowiecznym społeczeństwie i miały w nim znaczące wpływy. Oznaczało to również, że stały się realnym zagrożeniem dla ówczesnego porządku politycznego, a co się z tym wiąże, także religijnego. Herezja nie zatruwała już „tylko” duszy, ale niszczyła w sposób subtelny państwo. Praktyki magiczne jako herezja najbardziej wyrafinowana dawały posługującym się nimi potężną broń: bogactwo, wiedzę i panowanie. W świetle opisanych uwarunkowań społeczno–polityczno–religijnych średniowiecza promulgacja bulli Super illius specula i określenie praktyk magicznych jako herezji (factum hereticale) było momentem przełomowym. Dokument Jana XXII otwierał nowy etap w rozumieniu praktyk magicznych. Od tej pory bowiem wszystkie środki i narzędzia proceduralne stosowane dotychczas przeciwko sektom dualistycznym lub waldensom zostały oddane do dyspozycji biskupów i inkwizytorów, a wkrótce również sądów książęcych, w celu ścigania nekromantów. Uprawianie magii stało się zbrodnią, podobnie jak wcześniejsze herezje czy też obraza majestatu boskiego i ludzkiego (crimen lege maiestatis). Zapobieganie rozszerzaniu się tej zbrodni usprawiedliwiało zaś procedurę najsurowszą i najbardziej wyszukaną.