Magia jako herezja

Początkowo praktyki magiczne prawie w ogóle nie były przedmiotem badań trybunałów inkwizycyjnych, choć popularność i tajemniczość magii mogłaby całkowicie usprawiedliwiać interwencje instytucji do tego wyznaczonej.

Między kanonem a bullą
W 1457 roku kardynał i arcybiskup Bressanone Mikołaj z Kuzy wygłosił kazanie, w którym przytoczył historię trzech staruszek (vetulae). Kobiety te, przesłuchane przez niego, uparcie twierdziły, że należą do demonicznej sekty czczącej Dianę. Określały boginię mianem „dobrej pani” (bona domina), przyznając, że przystąpiły do sekty po wyparciu się Chrystusa. Mikołaj, odwołując się do kanonu Episcopi, wyjaśnił oskarżonym, że sekta, o której mówią, jest tylko wymysłem opanowanej przez demona wyobraźni. Czyny zaś, które podejmowały z powodu ignorancji i pośredniego obłąkania (semidelirans), nie były wystarczającą podstawą do wydania wyroku, dlatego samozwańcze „czarownice” zostały uwolnione. Naukę kanonu potwierdzili również w roku 1427 franciszkański obserwant Bernard ze Sieny oraz jego sławny naśladowca św. Jan Kapistran. Jednakże nie te głosy, choć bezsprzecznie ważne, wyznaczyły dalszy kierunek dyskusji na temat magii, ale tragiczny przypadek pewnego benedyktyna.

W grudniu 1453 roku Wilhelm Adeline, benedyktyński kaznodzieja i mistrz Świętej Teologii, stawił się przed biskupem d’Evreux Wilhelmem Flacques i wiceinkwizytorem Królestwa Francji Signardem. Został oskarżony o przynależność do „synagogi waldeńskiej” oraz o wielokrotne uczestniczenie w nocnych spotkaniach, które gromadziły wielotysięczne tłumy. Wstąpił do tej sekty, szukając rozwiązania konfliktu z rządcą Clairvaux i znalazł tam — zdaniem świadków — wielu mężczyzn i kobiet, którzy przybyli tam, by szukać zemsty, zasmakować rozpusty i ucztować. Wilhelm Adeline spotkał tam diabła, imieniem „Wielmożny”, który objawił mu się najpierw jako człowiek, a następnie pod postacią „zimnego i obrzydliwego” kozła. Jemu też oddawał cześć, składając przyrzeczenie wyparcia się Boga i wiary chrześcijańskiej. Przyjęty natomiast przez samego przywódcę demonów stanął na czele tej właśnie sekty. Po przeprowadzeniu stosownego śledztwa Adeline, przyznając się do zarzucanych mu czynów, zerwał z „godną potępienia sektą”, kierowaną przez „piekielnych nieprzyjaciół i przeciwników rodzaju ludzkiego”. Oskarżony w trakcie przesłuchań mocno podkreślił, że głoszona przez niego nauka, podobnie jak sekta waldeńska, „była tylko iluzją, wymysłem chorej fantazji i kłamstwem”. Rozpowszechnianie tej błędnej doktryny zostało mu polecone przez samego diabła, który kazał mu się posłużyć w tym celu kanonem Episcopi. Ostatecznie Wilhelm Adeline, skazany na dożywotnie więzienie, zmarł cztery lata później w lochach.

Sprawa Adeline’a odbiła się szerokim echem w środowiskach teologicznych głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, dotyczyła duchownego, który potwierdził swoją przynależność do sekty demonicznej. Po drugie zaś, była to pierwsza tak zdecydowana reakcja Kościoła na doktrynę, która — powołując się na starożytny kanon — negowała zarówno realność praktyk magicznych (sabatów i podniebnych lotów czarownic), jak i ich skuteczność. Przyznanie się Adeline’a i potępienie tego rodzaju praktyk ze strony Kościoła stawiało zatem w niekorzystnym świetle tych wszystkich, dla których czary były tylko demoniczną mistyfikacją. Reakcja ta zmusiła ówczesnych teologów i kaznodziejów do dyskusji na temat czarownic oraz ich praktyk.

Jednym z pierwszych i zarazem najbardziej radykalnym teologiem, który zabrał głos w sprawie benedyktyna, był gorliwy obrońca nauki o realności sabatów i przeciwnik kanonu Episcopi, dominikanin, Mikołaj Jacquier. Przypadek Adeline’a został wspomniany przez dominikanina w dwóch jego dziełach: De calcatione demonum seu malignum spiritum (O zdeptaniu demona, czyli złego ducha) z roku 1457 oraz w powstałym rok później Flagellum hereticorum fascinariorum (Plaga czarodziejów lub Bicz czarodziejskich związków). W De calcatione autor zastanawia się zarówno nad wpływem demonów na człowieka, jak i nad metodami ich działania. Po zilustrowaniu każdej z metod odpowiednim przykładem opowiada o sabatach, sygnalizując istnienie demonicznej sekty heretyków, która gromadziła się na zebraniach i w synagogach. Następnie Jacquier opisuje sprawę kobiet, które zostały opętane przez demony w regionie Saint– –Galmier. Jako wiceinkwizytor Lyonu sam zebrał informacje i uczestniczył w egzorcyzmach tychże kobiet. Wspomina, że poprzez ich usta demon potwierdził istnienie heretyckiej sekty, spotykającej się w synagogach, gdzie praktykowane były czary. Ale — pyta dominikanin — dlaczego Bóg chciał, żeby prawda o tej sekcie została ujawniona przez samego diabła? Wielu ludzi myśli — dochodzi do wniosku Jacquier — że sekta ta nie istnieje w rzeczywistości, a zatem spotkania, czyny ludzi, którzy do niej należą i nocne loty czarownic nie są realne, są bowiem tylko iluzją i kłamstwem, jak to wspomina kanon Episcopi. To błędne mniemanie pochodzi od samego diabła, który posługując się tym dokumentem, odwraca uwagę sądów, by nie zajmowały się tą sektą. W tym miejscu Jacquier odwołuje się do sprawy Wilhelma Adeline’a. Dominikanin kończy swój traktat zachętą skierowaną do wszystkich inkwizytorów, by „nie ustawali w wyrywaniu i tępieniu na polu Pańskim tego szkodliwego chwastu”, którym były praktyki magiczne.

W drugim ze wspomnianych tekstów Mikołaj poświęca o wiele więcej miejsca intrygującej sprawie benedyktyńskiego inkwizytora. Celem traktatu Flagellum hereticorum fascinariorum było udowodnienie realnego istnienia sabatów i pokazanie, że różne praktyki magiczne czarowników są zupełnie realne. Chociaż autor nie sprecyzował dokładnie, kim są jego adwersarze, to bardzo często wspominał tych, którzy — opierając się na kanonie Episcopi — głosili, że sabaty i nocne loty czarownic są jedynie wytworem chorej wyobraźni. W czwartym rozdziale swojego dzieła Mikołaj Jacquier odwołuje się do przypadku benedyktyna. Chce przez to pokazać, jak niebezpieczne jest przywiązanie do treści kanonu i w jaki sposób demony oszukują zmysły zewnętrzne człowieka, a szczególnie wzrok. Pisze:
Czasami pewni ludzie mylą się, opierając się na kanonie Episcopi, odnośnie do tego, co dotyczy ukazywania się demonów człowiekowi. Sądzą oni bowiem, że jest to tylko iluzja lub widzenie stworzone przez demony w duszy człowieka. Tekst ten wprowadza ludzi w błąd i oszukuje ich na temat powszechnej mocy diabła. A dzieje się to w ten sposób, że demony ukrywają istnienie sekt czarownic i heretyków. W ten oto sposób demony, które same stworzyły te sekty, zwodzą niektórych i nakazują wierzyć, że te są jedynie wytworem wyobraźni.

Tragiczny przypadek Wilhelma Adeline’a stał się zatem dla Jacquiera najlepszym antidotum na naukę zawartą w kanonie Episcopi. Bulla papieska Super illius specula nie zawierała jeszcze tak sprecyzowanego poglądu na temat praktyk magicznych, który — jak widać — potrzebował czasu, by osiągnąć bardziej dojrzałą postać. Stanowisko Jacquiera jako przykład jednej z najbardziej na owe czasy popularnych opinii na temat praktyk magicznych było swego rodzaju zwieńczeniem i ukoronowaniem wysiłków Jana XXII.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg