No właśnie – bardziej polscy, czy bardziej muzułmanie? Pielęgnujący swoje własne i rodzime tradycje, czy jednak wiernie trzymający się zasad islamu?
Przez wieki (od czasów króla Jana III Sobieskiego!) dominowała raczej ta pierwsza opcja, a kiedy jeszcze przed II wojną światową Jakub Szynkiewicz – ówczesny religijny przywódca polskich Tatarów - zwołał zebranie imamów, by ujednolicić poszczególne obrzędy i rytuały, gdyż np. „w każdej gminie zwyczaje pogrzebowe wyglądają inaczej”, usłyszał od zebranych: „Mufti, nie będziesz nas pouczał. Jak było od dawna, tak będzie dalej”.
Powyższe cytaty pochodzą z artykułu „Wbite do głowy”, który ukazał się w nowym, 36 numerze „Tygodnika Powszechnego”. Autor tekstu, Jan Rybicki, przygląda się zmianom zachodzącym w środowisku polskich Tatarów, ale i innych muzułmanów.
„Przez stulecia Tatarzy stanowili większość muzułmańskiego środowiska w Polsce. Zaczęło się to zmieniać w latach 70., kiedy do Polski przyjeżdżali na stypendia pierwsi studenci z krajów arabskich” – czytamy w „Tygodniku Powszechnym”.
Dziś inny jest więc islam i tożsamość muzułmanów przybyłych w ostatnich dekadach z Turcji, czy krajów arabskich, inny zaś tych mających korzenie tatarskie i zamieszkujących na ziemiach nadanych im przed wiekami przez polskiego króla. Są nawet dwa osobne związki: Liga Muzułmańska i Muzułmański Związek Religijny.
- Nie izolujemy się od nich, ale nie pałamy wielkimi uczuciami… - stwierdza przedstawiciel drugiego stowarzyszenia.
Więcej o wszystkich tych różnicach, podziałach, ale i pięknych i bardzo oryginalnych tradycjach przeczytać można w artykule „Wbite do głowy” autorstwa Jana Rybickiego. A poniżej występ Tatarskiego Zespołu Taneczno-Wokalnego Buńczuk:
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?