Dwaj młodzi Tybetańczycy podpalili się w piątek na zachodzie chińskiej prowincji Syczuan w proteście przeciwko łamaniu wolności religijnej - poinformowała agencja Reuters, powołując się na tybetańską organizację emigracyjną Free Tibet.
Tybetańczycy byli prawdopodobnie w przeszłości mnichami z buddyjskiego klasztoru Kirti w okręgu Aba w Syczuanie, gdzie często dochodzi do protestów przeciwko polityce rządu Chin.
Według organizacji Free Tibet, 19-letni Choepel zmarł na miejscu, a stan 18-letniego Khayanga nie jest znany.
"Teraz widać, że jest wielu odważnych młodych Tybetańczyków, którzy są zdeterminowani, aby przyciągnąć uwagę świata do jednego z największych i najdłuższych kryzysów praw człowieka, bez względu na cenę, jaką przychodzi płacić" - oświadczyła dyrektor organizacji Stephanie Bridgen.
"Międzynarodowa społeczność nie może dłużej milczeć w obliczu brutalnego represjonowania Tybetańczyków przez państwo chińskie" - dodała Bridgen.
Według Free Tibet, piątkowe protesty były już siódmymi od marca. W tym tygodniu również w Abie podpalił się nastoletni mnich o imieniu Kalsang.
Jak podaje Reuters, lokalne chińskie biuro bezpieczeństwa zaprzeczyło doniesieniom o piątkowym podpaleniu się młodych ludzi.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?