Nadwołżańscy Tatarzy od wieków cieszą się opinią wyjątkowo niechętnych religijnemu fanatyzmowi. A jednak w lipcu podający się za tatarskich mudżahedinów napastnicy dokonali zamachu na miejscowego muftego i zabili jego zastępcę. W sierpniu zaś, tropiąc zamachowców, policja zlikwidowała w Kazaniu wspólnotę muzułmańskich fanatyków.
Choć jej przywódca, prawie 90-letni Faiz Rachman Satarow mienił się prorokiem, co w islamie jest grzechem bluźnierstwa, w Moskwie okrzyknięto go muzułmańskim radykałem. W Kazaniu, gdzie terytorium swojej świątyni ogłosił niepodległym kalifatem, uważano go raczej za dziwaka niż wywrotowca.
Policja zawitała do meczetu Satarowa tropiąc zamachowców, którzy 19 lipca próbowali zabić muftiego Iłdusa Faizowa i zastrzelili jego zastępcę Waliullaha Jakubowa. Muftego zamachowcy próbowali zabić podkładając w jego samochodzie bombę. Uszedł z życiem tylko dlatego, że akurat tego dnia zamiast usiąść jak zwykle na siedzeniu pasażera, sam postanowił prowadzić samochód. Jego zastępca nie miał tyle szczęścia i został zastrzelony przez zamachowców przed wejściem do bloku, w którym mieszkał. Oba zamachy zachwiały przekonanie mieszkańców Tatarstanu, że ich kraj na zawsze pozostanie oazą dostatku i spokoju między Wołgą a Kamą.
Na początku sierpnia witryna internetowa kaukaskich mudżahedinów opublikowała orędzie niejakiego Mohammeda, który występując jako emir mudżahedinów tatarskich przyznał się na zamachów z Kazania. Ostrzegł wszystkich mułłów w Tatarstanie, że spotka ich taki sam los, jeśli nie zaczną przekonywać wiernych do potrzeby wprowadzenia szarijatu. "Tylko to ustrzeże was przed gniewem mudżahedinów" - zagroził emir.
Czteromilionowy Tatarstan (połowę ludności stanowią Tatarzy) od lat uchodzi za rosyjską ojczyznę tolerancyjnego, zeświecczonego islamu. Do koegzystencji z obcą, świecką władzą i inną religią zmusiła Tatarów historia. Podbici w XVI w. przez Rosję i skazani na łaskę carów, a potem komunistycznych sekretarzy, tatarscy muzułmanie zostali przymuszeni do religijnego umiarkowania i tolerancji.
Pierwsze przejawy radykalizmu pojawiły się dopiero po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 r. Wzorem innych republik Tatarstan ogłosił niepodległość i wraz z Czeczenią aż do 1994 r. odmawiał podpisania z Kremlem umowy federacyjnej. Opór Czeczenii zakończył się rosyjskim najazdem. Tatarstan zaś, a także inne republiki i gubernie, w zamian za podporządkowanie się Kremlowi, wywalczały dla siebie autonomię, a ich przywódcy stawali się ich udzielnymi władcami.
Fermentowi politycznemu z lat 90. towarzyszył religijny. Muzułmanie z Rosji zaczęli wyjeżdżać na naukę na Bliski Wschód i zapraszać do siebie obcych imamów, którzy szerzyli wśród nich nową, buntowniczą odmianę islamu - salafizm. Uznając, że wszystkim klęskom świata islamu winne jest wypaczenie nauk Proroka Mahometa, salafici nawoływali do powrotu do korzeni, do wiary przodków, wolnej od późniejszych naleciałości.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?