Dlaczego ateistyczne, chińskie państwo, nieustannie zajmuje się kwestiami religii buddyjskiej?
Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w najnowszym, 30 numerze tygodnika „Polityka”. W artykule „Sam się odrodzę” Adam Szostkiewicz pisze o sprawie ponownego odrodzenia Dalajlamy.
Obecny, XIV Dalajlama „sam dał wskazówki na ten temat w swych oświadczeniach. Chiny Ludowe, choć oficjalnie ateistyczne, wydały natomiast dokument zapowiadający, że mają zamiar kontrolować sprawę reinkarnacji. Czyli ingerować w tybetańskie procedury, aby zachować polityczną kontrolę nad Tybetem”.
Publicysta w swoim tekście wraca także m.in. do sprawy porwania Gendun Czoki Nimy. 20 lat temu obecny Dalajlama stwierdził, że chłopiec jest inkarnacją panczenlamy („numeru dwa w hierarchii tej gałęzi buddyzmu tybetańskiego”). Wkrótce potem został porwany przez Chińczyków, zaś Pekin, samozwańczo, mianował panczenlamą innego chłopca, Gjalcena Norbu, którego rodzice należą do Komunistycznej Partii Chin.
W artykule znajdziemy też np. streszczenie doktryny obecnego Dalajlamy, który od lat stawia sobie za cel krzewienie harmonii religijnej oraz poglądu, „że rodzaj ludzki jest jednością”.
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu tygodnika „Polityka”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?