Bejul

Mit ukrytych krain, będących ziemskim rajem.

Początek drugiej połowy XIV wieku. Tybet pogrążył się w anarchii i wojnach domowych.

Wędrowny lama po wielu latach medytacji doświadczył wizji, która doprowadziła go do podziemnego schowka z pierwszym zwojem zawierającym wskazówki, jak dotrzeć do ukrytych sanktuariów wiecznej szczęśliwości. W tym i później odkrywanych tekstach zaszyfrowano opis odległych himalajskich dolin, gdzie rośliny i zwierzęta obdarzone są cudowną mocą i gdzie szybko można osiągnąć oświecenie, kontemplując istotę buddyjskich tantr. Tak narodził się mit bejul, ukrytych krain będących ziemskim rajem, do których nie sposób dotrzeć bez ogromnych wyrzeczeń.

Te sekretne miejsca nie mają służyć ucieczce od świata, tylko raczej pomóc jeszcze bardziej się w niego zagłębić. Dzięki swoim nieodłącznym atrybutom pozwalają odkryć powiązania wszechrzeczy i zyskać pełniejszą świadomość ducha i umysłu.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, gdzie i jak szukać mitycznych królestw opisanych w pożółkłych zwojach. Miejsca te istnieją bowiem zarówno tu, na ziemi, jak i poza nią, a droga prowadząca do nich może okazać się naprawdę niezwykła.

Jeśli ktoś świadomie postanowi spróbować je odnaleźć, musi się liczyć z tym, że cel okaże się nieosiągalny lub cena za jego zdobycie będzie zbyt wysoka. Możliwe jest także, że trafi się do nich przypadkiem, będąc zupełnie nieprzygotowanym na doświadczenie ich niezwykłej siły.

W bestsellerowej powieści Jamesa Hiltona "Zaginiony horyzont" z 1933 roku niewielki samolot, którym podróżowali bohaterowie, zostaje najpierw porwany, a następnie zmuszony do awaryjnego lądowania wśród dziewiczych szczytów, w pobliżu starej świątyni na zboczu stromej góry. Amerykański biznesmen, misjonarka i dwóch urzędników brytyjskiej służby konsularnej tak właśnie trafiają do miejsca, do którego w normalnych okolicznościach nigdy nie zdołaliby dotrzeć. Nie tylko dlatego że samo położenie świątyni sprawia, że wydaje się ona niemal niedostępna, a prowadząca do niej ścieżka jest zbyt eksponowana, by mogli pokonać ją bez odpowiedniego sprzętu i asekuracji. Również dlatego że świat, w którym przypadkiem się znaleźli, wbrew pozorom nie robił wrażenia świata rzeczywistego, do końca oswojonego. Panujący w nim ustrój wydawał się za dobry, zbyt doskonały w porównaniu z tym, w jakim bohaterowie na co dzień funkcjonowali, podobnie jak zbyt idealne zdawały się obowiązujące w nim wzorce człowieczeństwa.

"Zaginiony horyzont" to powieść utopijna. W odosobnionym klasztorze bohaterowie nic nie musieli, mogli natomiast dążyć do absolutnej harmonii i realizować wszelkie życiowe aspiracje. Czas przestał istnieć, zniknął więc pośpiech, tworząc nieograniczoną materialnymi przeszkodami przestrzeń dla duchowej kontemplacji. Mimo to rzeczywistość, w której nagle znaleźli się rozbitkowie, w każdym z nich wywołała różne reakcje – od spodziewanej przez nas fascynacji i ukojenia po niepokój i natychmiastową chęć ucieczki. Sprzeczny odbiór zastanej przez bohaterów powieści sytuacji nie zmienił jednak tego, że mit o ukrytych tybetańskich krainach, przez stulecia znany jedynie najwyższym lamom, a dopiero od początku XX wieku być może również zafascynowanym Tybetem badaczom, za sprawą historii wymyślonej przez Hiltona przedostał się do masowej świadomości. Książka sprzedała się w milionach egzemplarzy, długo zajmując pierwsze miejsce na liście bestselerów literatury anglojęzycznej, po II wojnie światowej doczekała się wielu wznowień, a także dwóch ekranizacji, z których pierwsza została nagrodzona dwoma Oscarami. 

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki Magdaleny Gołębiowskiej "Daleko. Buddyjskie Królestwo Mustangu". Wydawnictwo Czarne, 2019 r.

Natomiast o oscarowym filmie "Zaginiony horyzont" więcej przeczytać można w naszym cyklu Filmy wszech czasów 

Bejul

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg