Ilu chrześcijan miesza to, co święte z tym, co zabobonne, zupełnie bez rozeznania sprzeczności między tymi dwoma...
Istnieją czarownice, których działanie i rytuały magiczne bazują na modlitwie Ojcze nasz i na znakach krzyża. W średniowieczu czarownik po wywołaniu demona odwoływał go tymi słowami: „Jako że przyszedłeś w imię Boga, przez imię, którym Cię wzywałem, idź w pokoju Bożym w miejsce, które jest ci przeznaczone na całą wieczność. Niech pokój będzie między nami a tobą i za każdym razem, kiedy cię wezwę, przyjdziesz w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen".
Bałwochwalstwo
Co to jest bałwochwalstwo? Bałwochwalstwo jest to oddawanie czci jakiemuś stworzeniu. Czci, która tak naprawdę należy się jedynie Bogu. Człowiek bałwochwalstwem deprawuje cześć Boską. Najcięższą formą bałwochwalstwa w dzisiejszym świecie jest satanizm, w którym adoruje się, wzywa, czci i modli do szatana a nie Boga.
Jak jednak podkreśla Anselm Guntchor (w książce Wezwanie i odpowiedź) istnieje również inna forma bałwochwalstwa. „Absolutyzowanie i ubóstwianie rzeczy ziemskich w taki sposób, że nie ma miejsca na najmniejsze kierowanie się ku Bogu, jest formą bałwochwalstwa. W tym kontekście święty Paweł (por. Ef 5, 5 i Koi 3,5 ) zwraca uwagę na takie „wartości" ziemskie jak pieniądze, seks, czy też inne formy np.: władza pojedynczego człowieka, władza państwa kolektywistycznego, państwa nacjonalistycznego, czysto ziemski rozwój, dobrobyt materialny".
Chrześcijaninowi i światu chrześcijańskiemu, który oddala się od Ewangelii, jedna rzecz manifestuje się ze szczególną jasnością: człowiek w głębi swojej natury jest ukierunkowany na Boga i na kult. Dlatego też albo czci prawdziwego Boga, albo czci stworzenie, z którego robi przedmiot swego uwielbienia. W ten sposób w głębi duszy ubóstwia samego siebie.
„Jednakże - przypomina Guntchor - przejście chrześcijanina do bałwochwalstwa odbywa się na różnych płaszczyznach. Może on oscylować niepewnie w różnych kierunkach, popadając w ubóstwienie różnych ziemskich rzeczywistości. Może też okłamywać samego siebie praktykując w sposób zewnętrzny kulty chrześcijańskie, próbując ukrywać przed sobą samym i bliźnim wewnętrzne odstępstwo, które nastąpiło i powrót do ubóstwiania rzeczy ziemskich. Może również oddalać się od Boga otwarcie, by oddawać się zupełnie wartościom ziemskim. W tym ostatnim przypadku staje się rzeczą ewidentną, że człowiek nie może służyć dwóm Panom, Bogu i mamonie (por. Mt 6, 24). W taki sposób staje się on niewolnikiem ubóstwianych wartości ziemskich i zatraca jakiekolwiek upodobanie w rzeczach boskich i służenie prawdziwemu Bogu".
Zabobon a medycyna niekonwencjonalna
Podsumowując przytoczę fragment relacji, którą doktor Yalter Yersini przedstawił na piątym regionalnym Kongresie Stowarzyszenia Terapeutów Chrześcijańskich. Kongres ten mial miejsce w lipcu 1998 w Santaflavia (PA).
Czy Kościół wypowiedział się na temat medycyny niekonwencjonalnej? Odpowiedź, jaką otrzymamy na tak postawione pytanie, jest pozytywna. Znajdziemy ją w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Również w dawniejszej przeszłości wypowiadano się na ten temat.
W Katechizmie pod numerem 2117 zostały szczegółowo wymienione medycyny nienaukowe i kontekst ich stosowania jako grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu. Wylicza się tam zabobony, wróżenie i magię. Katechizm potępia wszystkie praktyki związane z magią i czarami, „przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia". Potem mówi: „uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka" .
Ten bardzo interesujący tekst przypuszczalnie jest skierowany przede wszystkim do chrześcijan Trzeciego Świata, gdzie z powodu braku lekarzy i szpitali może być konieczne odwoływanie się do ludowych praktyk uzdrawiania. Niemniej jednak ewidentne jest, że odnosi się to również do medycyny niekonwencjonalnej. Nie bez powodu Światowa Organizacja Zdrowia w odniesieniu do medycyny niekonwencjonalnej używa sformułowania „medycyna tradycjonalna". Tego samego zwrotu używa kościół.
Jest to uzasadnione, jako że wiele form medycyny niekonwencjonalnej ma pochodzenie antyczne, egzotyczne. Z Katechizmu wynika, że nie każda praktyka jest dobra tylko dlatego, że jej celem jest uzdrowienie. Mówi dalej, że praktyki magii i czarów należy potępiać, nawet jeśli dążą do zapewnienia zdrowia bliźniemu. Nie jest prawdą, że cel uświęca środki. Cel musi być dobry, ale środki również. W Katechizmie nie bierze się pod uwagę nawet faktu, czy dana praktyka jest skuteczna czy też nie. Jeśli ktoś mówi: „To jest skuteczne" musimy odpowiedzieć: „Nic nie szkodzi". Kościół nie mówi, że praktyki medyczne „tradycyjne" są dozwolone, gdy są skuteczne. Fakt skuteczności nie jest kryterium dopuszczalności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?