To było niezwykłe spotkanie. Z lasów tropikalnych przybyli między innymi Indianie Shuaras, którzy podróżowali aż 27 godzin, aby móc dotrzeć na spotkanie z Janem Pawłem II w Latacunga.
Spotkanie Jana Pawła II w Latacunga miało na celu dostrzeżenie a zarazem swoistego rodzaju promowanie lokalnych kultur autochtonicznych, którymi od samego początku ewangelizacji tych obszarów był zainteresowany Kościół. Nawiązując do sięgającej XVI wieku tradycji posługiwania się językami lokalnymi przez ewangelizatorów, papież rozpoczynając swoje przemówienie pozdrowił zgromadzonych w języku keczua: Pai Apuchic Jesucristo yupaichashca cachum! Cuyashca churicuna, ushushicuna. (Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Umiłowani Synowie i Córki).
Następnie powitał i wymienił poszczególne narodowości etniczne:„Witam bardzo serdecznie ludy Cayapa, Colorado, Otavalo, Panzaleo, Yama-puela, Cangazambi, Caranqui, Hilnaya, Carahuela, Yugulalama Shuara, Coyane, Ashuara, Salazaca, Cańari, Saraghuro, Tibuleo, Auca, a także obecne tutaj mniejsze grupy. Wydaje się, że wymienienie znazwy poszczególnych grup etnicznych miało wielkie znaczenie.
Papież dał do zrozumienia, że obecni na spotkaniu Indianie, nie tworzą bezkształtnej, bliżej nie określonej ‘masy indiańskiej’, ale są członkami różnorodnych narodowości autochtonicznych, które mają swoją własną nazwę, pod którą kryje się niepowtarzalne bogactwo konkretnej tożsamości kulturowej. Następnie papież podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że przybyli oni z gór oraz „nierzadko pieszo — z ogromnej wschodniej Selvy i znad wielkich rzek wybrzeża”.
Dostrzeżenie i głośne zaakcentowanie przez Jan Pawła II wielkiego wysiłku i poświęcenia w przybyciu na to spotkanie, było dla tych ludzi bardzo istotne. Jak to już zostało zauważone, Indianie przybyli z całego Ekwadoru: z andyjskiej części górzystej i z wybrzeża oraz z części wschodniej, czyli z Amazonii. Z lasów tropikalnych przybyli między innymi Indianie Shuaras, którzy podróżowali aż 27 godzin, aby móc dotrzeć na spotkanie z papieżem. Grupa ta liczyła około 50 osób. Wyróżniali się w tłumie, ponieważ mieli pomalowane twarze w czerwone i czarne pasy, a w rękach dzierżyli kilkumetrowe włócznie, których na co dzień używają do obrony własnej albo do polowania.
Uczestnicy spotkania przybywali w okolice lotniska w Latacunga przez całą noc. Noce na tych wysokościach są bardzo chłodne. Dlatego tylko nieliczni odważyli się spędzić nocne godziny pod gołym niebem. Spotkanie rozpoczęło się już o 4 rano. Ważnym elementem tej pierwszej części była prezentacja poszczególnych grup etnicznych. Chodziło o to, aby wszyscy uczestnicy spotkania mieli poczucie przynależności do wielkiej wspólnoty ludzi wierzących, przy jednoczesnym poszanowaniu ich własnych odrębności kulturowych.
Owa różnorodność wyrażała się w językach i w ubiorze oraz prezentowanej muzyce, tańcach, pieśniach, jak również wielu ciekawych rekwizytach. Zdawano sobie sprawę z tego, że spotkanie z papieżem jest wyjątkową okazją do zamanifestowania w Ekwadorze oraz przed całym światem swojej obecności i kulturowej różnorodności. W oczekiwaniu na papieża, odprawiono też Mszę Świętą dziękczynną.
Indianie oczekiwali, że spotkanie z papieżem będzie dla nich w jakimś sensie przełomowe. Oczekiwano, że papież głośno i jednoznacznie opowie się po stronie Indian, nazywając po imieniu problemy i trudności z jakimi zmagają się narodowości autochtoniczne. Wiadomo było bowiem, że jest to okazja do zwrócenia uwagi całemu społeczeństwu ekwadorskiemu i całemu światu na palące problemy o charakterze społeczno-politycznym i kulturowym.
Papież przyleciał do Latacunga z Quito o godzinie 8.45. Na lotnisku został powitany przez przedstawiciele władz cywilnych oraz kościelnych. Burmistrz z Latacunga przekazał papieżowi klucze miasta w obecności innych polityków oraz przedstawicieli wojska. Następnie specjalny samochód panoramiczny przewiózł papieża z płyty lotniska na miejsce spotkania z Indianami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?