Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?
Cza jeszcze, dla równowagi, zmaskulinizować modlitwę:
"Zdrowaś Maryjanie, łaskiś pełen, Pani z tobą, błogosławionyś ...".
-----------------------------------------------
O rozumie! Gdzie się podziałeś?
O racjonalności! Pożarli cię politycy?
-----------------------------------------------
Pan Bóg obiecał, że nigdy nie będzie karał ludzkości potopem.
To czym?
Panie Boże, może wycofasz się z tej obietnicy?
Na wodę mogę zbudować choćby łódkę.
Choćby małą.
Choćby na krótki czas.
Tak, abyś mnie dostrzegł na oceanie.
Przed ogniem, gdzie się ukryję?
Upieczesz mnie jak prosiaka?
-----------------------------------------------
In te confido, Domine.
To w znacznej mierze kwestia konwencji, ale, tak na zdrowy rozum, ontologia traktuje o bycie jako bycie. O bycie powszechnym, bez specyfikacji. O Bycie Najwyższym, czyli nieskończonym, traktuje teologia. Pisać, że coś jest "ontologicznie nieprawdziwe" to stwierdzić, że coś jest nieprawdziwe w odniesieniu do każdego w ogóle bytu, jakikolwiek by on nie był. Odmawianie płciowości ustrojstwom przyrodniczym wydaje mi się cokolwiek dziwacznym zabiegiem.
Co do Boga, to w oczywisty sposób nie ma On płci. Jeszcze raz jednak podkreślam, że określenie "Ojciec" jest stosowane do Niego analogicznie i jest imieniem, które On sam sobie nadał. Jest to w ogóle ciekawy przypadek, bo składają się nań dwie analogie, z czego jedna: metafora, "zawiera w sobie" niejako drugą: analogię proporcjonalności. Zajmował się tym zagadnieniem bodaj kardynał Kajetan. No, ale kto by się współcześnie takim niepotrzebnym i prymitywnym dywagacjom czas poświęcał. Także to też tak tylko na marginesie.
Po za tym przypisywanie tylko teologii zagadnienia bytu nieskończonego jest wprowadzaniem arbitrarnych granic między teologią i filozofią.
I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie. Proszę nie uprawiać na wiara.pl erystyki.
Poza tym - imię oddaje byt. Bóg więc ma odwiecznie i wiecznie wszystkie te przymioty, które oznaczają Jego imiona. I tak odwiecznie i wiecznie jest w Trójcy Świętej tą relacją przekazywania w sobie swojego nieskończonego życia, która w ludzkim języku jest oddawana przez "zrodzenie" Syna. Jest rzeczywistość, która zyskuje nazwę - wchodząc w historycznie uwarunkowany świat człowieka. To jest jakiś problem?
"I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie." - Właśnie tak. Dlatego rozpatruję je na gruncie teologicznym, a nie ontologicznym. Ontologia ma za przedmiot nie Boga, a byt jako byt. To jest oczywista różnica. M.in. między filozofią a teologią. Róznice między naukami wyznacza przedmiot.
A poza tym (i tu znów chciałbym zwrócić uwagę na "jakość" pańskiej lektury tego, co napisałem) nigdy nie powiedziałem, że filozofia nie może zajmować się bytem nieskończonym. Tylko że wtedy nie jest to już ontologia, a teologia. Naturalna, niemniej teologia. Sprowadzanie filozofii do ontologii jest cokolwiek dziwne. Etyka to część filozofii, a ontologią nie jest, prawda?
"Nie wyciągałbym więc do tej kwestii zaawansowanego aparatu pojęcowego z filozofii tomistycznej." - A właściwie czemu? Bo nie pasuje to do pana założeń? Bo innego uzasadnienia raczej nie widzę.
Życzę nabycia z czasem umiejętności czytania ze zrozumieniem. Podobno to się da wykształcić.
Po prostu, jeżeli pan nie rozumie różnicy między "ontologiczny" a "ontyczny" to może by tych terminów nie używać i się nie ośmieszać?
Tymczasem słowo "Ojciec" odnosi się do postawy a nie do seksu... Tymczasem feministki i agnostycyzm wciąż tkwią w XIX wiecznych miazmatach freudowskiej.
To od Niego pochodzi zwrot ABBA...
Ktoś się czuje bardzo niedowartościowany jako kobieta. Jakaś kolejna dziwna forma feminizmu w tym anglikanizmie...
Lepiej uklęknąć na modlitwie zamiast tak wymyślać...
wybaczcie, inaczej nie potrafię skomentować tego bzdurnego pomysłu. Odkąd to Bóg ma płeć? Odkąd to Kościół twierdzi, że mężczyzna jest bardziej do Niego podobny?
Przecz z feminizmem. Feminizm powoduje upadek kultury !
Taki piękny gest został już wykonany podczas odnowy liturgii za Pawła VI.
Nowe modlitwy są tak samo dobre jak stare albo i lepsze - bo nowe, świadczy o tym nowy Mszał, ludzie się przyzwyczaja i będzie git.
Jednak jeśli ktoś czuje się nie dowartościowany zawsze znajdzie sobie powód do narzekań i narzucania innym swoich przekonań.Problem w tym że to już nie będzie Modlitwa Pańska której nasz nauczył sam Jezus
tylko wymysł ludzki.
Bog jest (jesli wogole mozna tak powiedziec o Duchu) i kobieta i mezczyzna na raz bo jet penia, dlatego ludzie stworzeni na jego obraz i podobienstwo wlasnie w mazestwie sa najlepszy obrazem Boga Stworcy. Szukanie takihc nowinek zmieniajac sowo Jezusa ABBA jest antychrzescijanska glupota!
Jezus Chrystus była kobietą :)
Pozdrawiam myślących
RaBi
P.S. Rzeczywiście, dobrze że chociaż my czytamy teksty źródłowe, bo "profesjonalistom" coś to nie wychodzi.
Rozumiem, że wg Ciebie Bóg Stwórca Wszechświata "BAŁ" się patriarchalnej kultury żydowskiej, że ta kultura żydowska "OGRANICZYŁA" Jego wszechmoc i dlatego posłał Syna a nie Córkę?
I, że ten Jezus co wskszeszał umarłych, niewidomym wzrok przywracał, złe duchy wypędzał on BAŁ się nazwać Ojca "MATKĄ"?
Bo pewnie by Mu nie uwierzyli i pewnie by Go potępili? A co gorsza ukamieniowali lub powiesili na krzyżu?
I całe swe nauczanie "ograniczył" jakąś "socjologią tłumu". To znaczy, że naukę o Swoim Ojcu oparł na "kłamstwie"?
Bo przecież wg. Nas współcesnych Ojciec jest zarazem Matką. Żyjemy w świecie pomieszania ról więc dlaczego Bóg nie może być Boginią.
Otóż dlatego, że Jezus nauczał o swoim Ojcu i nauczał "PRAWDĘ", a więc nie możemy przejść obojętnie wobec tego co On sam nam przekazał.
Jezus jest Drogą, PRAWDĄ i Życiem.
Nie dorabiajmy ideologii o jakimś "bojaźliwym" Bogu, który bał się "patriarchalnej kultury żydowskiej" i przez to "ukrył" przed nami PRAWDĘ o Ojcu.
Pozdrawiam
RaBi
Nie czyńmy wątpliwych interpretacji. Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem". To Żydzi nazwali go Ojcem, a nie Matką, bo nie do pomyslenia dla nich, żyjących w kulturze patriarchalnej było, że to Matka może być głową narodu.
Nieco później:
'Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem".'
Bardzo logiczne.
A Chrystus wg Pisma Świętego nie jest Bogiem, skoro mówi, że jest jedno z Ojcem? Przecież o to tutaj chodzi - Bóg objawił się przez Wcielenie i jako wcielony nazwał siebie Ojcem.
Poza tym: w Starym Testamencie Bóg nie jest nazywany Ojcem.
Odczytuję, że Ty z uporem maniaka, próbujesz Boga wcisnąć w jakieś ramy "społeczno-kulturowe".
Byt, który jest nieograniczony, którego ani przestrzeń, ani czas nie ogranicza. Byt, którego nie można podporządkować prawom fizycznym czy chemicznym.
Bracie, kto wg Ciebie siedział z Abrahamem pod dębem W Mamre. Czy Abraham był tak ograniczony "społeczno-kulturowymi" warunkami, że nie potrafił odróżnić męża od niewiasty?
Czy Mojżesz, któremu Bóg się objawiał i rozmawiał z z nim twarzą w twarz też był ograniczony "społecnzo-kulturowymi" zwyczajami postrzegania i rozróżniania?
I na koniec, czy wg Ciebie Jezus prosząc o oddalenie "kielicha" mówił matko czy Ojcze?
Człowiek od wieków próbuje Boga wcisną w "swoje ramy". Obecnie próbujemy z Boga uczynić Ono lub ewentualnie Matkę. A On "Jestem, który jestem" sam siebie nazywał Abba (Tatusiu).
Z całym szacunkiem dla Ciebie i innych "teologów" w tej sprawie posłucham Jezusa, który zwracał się do Boga Ojcze i mówił nam prawdę o Ojcu.
Pozdrawiam
RaBi
Jeżeli ktoś uważa że Bóg jest mężczyzną, jest bluźniercą. Tak samo jeżeli ktoś chce zmieniać nauczanie Jezusa, i chce Bogu w modlitwie nadać płeć żeńską. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie mówi że Bóg w swoim majestacie nie jest ograniczony płcią.
Jezus przekazał nam jak mamy się modlić, "Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie", i już całkowitym bluźnierstwem jest poprawianie nauki Jezusa Chrystusa.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99062/chata
Bóg występuje tam w postaci kobiety.
Cóż to za nonsens. Na litość boską, jak mężczyzna może być bardziej podobny do Boga niż kobieta, skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy?. A skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy, no to feministycznemu kościołowi zapewne chodzi o podobieństwo duchowe. Cóż to za szowinizm twierdzić że duchowo kobieta jest uboższa od mężczyzny. W czym człowiek jest Bogu podobny?, a w tym że jest zdolny do miłości, i tylko człowiek odczuwa miłość, zwierzętami kierują instynkty. Czyżby anglikanie sugerowali że kobieta nie jest zdolna odczuwać miłość jak mężczyzna, i dlatego jest mniej podobna do Boga?. No ja protestuję.
Ciekawe czego według anglikanów nie mają kobiety, miłości, duszy, rozumu, czy wolności woli?. Mają wszystkie te cechy?, to są tak samo podobni do Boga jak mężczyzna.
I my katolicy mamy podejmować z takimi ludźmi dialog. Przecież oni przeczą chrześcijaństwu.
pozdr.
Uważam że człowiek zrobił się zbyt zuchwały sam chce być sobie bogiem i tworzyć prawo po swojemu. Tylko nie zapominajmy o tym , że to Stwórca dał prawo i jest prawem i prawdą.
Zapewne zaproponują "Pani Jezus" :)