Co łączy skrajną prawicę, różne odcienie lewicy i fanatyków islamskich? Nieukrywany antysemityzm. Tym większy, im dalej od… Polski. Czy powtórzy się historia sprzed wieków i Żydzi znów zaczną szukać schronienia nad Wisłą?
Dlaczego w żydowskiej deklaracji niepodległości zamiast przywołania Boga Izraela znalazła się „kompromisowa” formuła: „Pokładając wiarę w Opoce Izraela”?
Czy po ostatnich wydarzeniach w Strefie Gazy można bezpiecznie podróżować do Ziemi Świętej?
Powstanie współczesnego Państwa Izrael i jego trwanie od 70 lat można zrozumieć wyłącznie w kategoriach cudu i znaków czasu.
Śmierć algierskich męczenników nie jest dowodem w sporze chrześcijaństwa ze światem islamu. Dekret o męczeństwie „ludzi Boga” to nie akt oskarżenia przeciw muzułmanom, tylko potwierdzenie radykalizmu Ewangelii.
Rosnąca liczba Żydów mesjanistycznych jest znakiem czasu i dla narodu Izraela, i dla Kościoła. To sprawa rodzinna.
Pewnie dopiero przy końcu czasów dowiemy się, dlaczego akurat Jerozolimę Bóg wybrał na „swoje miejsce na ziemi”. Dziś wiemy tylko, że właśnie z tego powodu skupiają się tutaj największe emocje tego świata. Odczuliśmy je na własnej skórze.
Najstarszą księgą w języku arabskim nie jest Koran, ale chrześcijańskie księgi liturgiczne. O tym, co odkryli arabscy i francuscy naukowcy, nie dowiedzą się jednak uczniowie w Arabii Saudyjskiej.
Nie da się mówić o statusie Jerozolimy tylko językiem polityki, z pominięciem religii. To dlatego konflikt dotyczący Świętego Miasta wydaje się politycznie nierozstrzygalny.
Nie ma bardziej pokręconego modelu rozdziału państwa od Kościoła niż francuska laïcité. Alergia na obecność krzyża w miejscu publicznym nie przeszkadza, by prezydent przyjmował tytuł honorowego kanonika kapituły laterańskiej.