Wojna wypowiedziana wszystkim religiom

- Dość obskurantyzmu i mistycyzmu! - grzmi wódz. - Socjalizm buduje się znojem, nie modlitwami.

W porównaniu z Marią nie cierpiałam ani chwili. Nim wyszłam z domu, stawałam na chwilę przed drzwiami i powtarzałam bezgłośnie: „Boże bezgrzeszny, chroń mnie przed wszelkim złem”. A zła nie brakowało, zło było wszędzie.

W połowie lat sześćdziesiątych Enver Hoxha postanawia rozprawić się z Bogiem raz na zawsze. Wiara odciąga Albańczyków od jedynej słusznej ideologii, dlatego system wypowiada wojnę wszystkim religiom. Odkąd Hoxha przejął władzę, zaczynają się prześladowania imamów, duchownych prawosławnych i bektaszyckich babów, ale najokrutniejszy los spotyka księży katolickich, mordowanych za „szpiegostwo na rzecz Watykanu, działalność antypaństwową i zdradę ojczyzny”. Władza nienawidzi wszystkiego, co zachodnie, a katolicyzm w Albanii zawsze wspierany był przez Włochy i dawne Austro-Węgry, czyli imperialistów. Duchowni giną rozstrzelani, utopieni w szambie, zmasakrowani, uduszeni. Wielu traci życie w obozach pracy.

Ale nawet tyle cierpienia to wciąż za mało. W lutym 1967 roku Towarzysz Komendant apeluje do młodzieży, by wytoczyła wojnę „przesądom religijnym”: „Dość obskurantyzmu i mistycyzmu! – grzmi wódz. – Socjalizm buduje się znojem, nie modlitwami”.

Gazety w całej Albanii próbują przekonać nowego socjalistycznego człowieka, że religia jest główną przeszkodą w dalszym rozwoju kraju, bastionem konserwatyzmu, wrogiem emancypacji kobiet i „fałszem w służbie obcych sił”. Brudną robotę reżim chce wykonać rękami młodych.

Wkrótce najlepiej uformowani ideologicznie z zapałem przystępują do plądrowania kościołów i niszczenia kaplic. Pierwsi ruszają z kilofami studenci z Durrës, potem dołączają młodzi z Lezhy, akcja odbywa się w atmosferze propagandowych pikników. Szczególnie gorliwi są ci ze złą biografią, bo pragną pokazać, że należy im się druga szansa. Mieszkańcy wsi rujnują lokalne kościoły, a władza dwoi się i troi, by przekonać społeczeństwo o słuszności nowego planu: któż by wierzył w Adama i Ewę, skoro wiemy, jak wyglądał neandertalczyk? Po cóż nam wiara, jeśli mamy naukę? Czy Albania naprawdę potrzebuje tych spasionych darmozjadów, którzy tylko wyciągają pieniądze od ciężko pracujących ludzi? Dość z przesądami! Potrzebujemy budynków o większej użyteczności!

– Patrzyłam, jak moja ukochana katedra w Szkodrze zamienia się w wielką halę sportową, a tłum wiwatuje – wspomina siostra Roza. – Na moich oczach burzono kościoły, cerkwie i meczety i zamieniano je w magazyny, teatry, kina i domy kultury. Wcześniej mogliśmy przynajmniej raz w tygodniu spotkać się w kościele, czytać Pismo Święte, razem śpiewać. W 1967 roku wszystko to nam odebrano. Ale mimo strachu codziennie przed jedzeniem robiliśmy znak krzyża, choć wiedziałam, że jeden ze znanych mi księży trafił do więzienia, bo jego bratankowie donieśli, że się modli. Nadal obchodziliśmy Boże Narodzenie, ale tego dnia nie wolno nam było nawet przyrządzić mięsa, bo szpiedzy zaraz donieśliby władzy. Tuż przed świętami zamykało się sklepy, na wypadek gdyby ktoś miał do wykorzystania talon na mięso lub jajka. Dlatego 25 grudnia zbieraliśmy się w kręgu, ciaśniuteńkim, tylko rodzice i nas pięcioro, i niemal bezgłośnie śpiewaliśmy kolędy. Brat, który wcześniej grał w kościele na flecie, teraz dmuchał tak leciuchno, że ledwie było go słychać. Mieliśmy wielkie szczęście, że mogliśmy sobie ufać.

Skoro Boga już nie ma, byli kapłani muszą wreszcie zająć się czymś pożytecznym, orzeka władza i kieruje ich do ciężkiej pracy w kooperatywach. Najbardziej oporni i najlepiej wykształceni trafiają do więzień, przede wszystkim do Spaça i Burrel. Reżim wciąż przelewa krew: w 1971 roku ksiądz Shtjefën Kurti, więziony wcześniej przez siedemnaście lat, zostaje rozstrzelany za to, że ochrzcił w tajemnicy dziecko; czterej inni księża giną przed plutonem egzekucyjnym jako antykomuniści i wrogowie ludu.

W dni świąteczne władza wymyślała dla obywateli zadania specjalnie, na przykład pracę przy budowie kanału albo brukowaniu nowej ulicy, tak by ludzie wracali do domu zupełnie wyczerpani. Mieszkańców Szkodry w okresie Bożego Narodzenia wysyła się do czyszczenia szamba. Ateizm triumfuje – władza jest tak zadowolona z postępów, że w 1973 roku otwiera w dawnym kolegium franciszkanów w Szkodrze Muzeum Ateizmu wzorowane na podobnych placówkach powstałych w Związku Radzieckim.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg