Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie bardzo powoli, ale wyraźnie włączają troskę o świat stworzony do swojej praktyki. Daleko jeszcze, by mówić o „ekologicznym nawróceniu” w chrześcijaństwie, ale ilość inicjatyw i akcji, które mają na celu nie tylko wąską pojętą ochronę środowiska naturalnego, ale zmianę świadomości jest całkiem spora.
Powoli rośnie też wśród chrześcijan przekonanie, że kwestia ekologiczna jest jedną z palących kwestii społecznych i moralnych wobec których ci, którzy chcą naśladować w swym życiu Chrystusa nie mogą być obojętni.
Od dłuższego już czasu Kościół katolicki (ale tez inne odłamy chrześcijaństwa) angażuje się coraz silniej w działalność ekologiczną, budząc zdziwienie zarówno ekologów, często stereotypowo patrzących na Kościół jako instytucję, jeżeli nie wrogą, to na pewno obojętną na działalność ekologiczną, która nie płynie z wyraźniej inspiracji religijnej, jak i wywołując dezorientację u wiernych i hierarchów bardziej tradycyjonalistycznie postrzegających rolę Kościoła, jako wspólnoty wiernych troszczących się jedynie o sprawy duszy i zbawienia wiecznego. Reakcje te są po części zrozumiałe, gdyż Kościół katolicki faktycznie (ale w zgodzie ze swym wielowiekowym doświadczeniem) bardzo wolno otwiera się na rzeczy nowe, wpierw nieufnie im się przyglądając i starając się wybadać, co tkwi u źródeł danego zjawiska i jak ma się ono do tradycji, której Kościół w pierwszym rzędzie ma strzec.
U początków ekologii współczesnej zrodził się bowiem niezdrowy antagonizm między ekologami, często bardzo surowo oceniającymi postawę Kościoła wobec środowiska naturalnego i obwiniającymi niekiedy całe chrześcijaństwo o zrodzenie cywilizacji przemysłowej i ostatecznie doprowadzenie do wyniszczenia naszej planety, a ludźmi Kościoła widzącymi w ekologii nowy rodzaj ideologii czy wręcz idolatrii, która ubóstwia przyrodę kosztem człowieka i jest ruchem z zasady wrogim religii. Dziś po obu stronach zarzuty te są już w dużej mierze przebrzmiałe, gdyż obie strony dostrzegają, iż ważniejsze od sporów ideowych jest praktyczne współdziałanie w sprawie ochrony środowiska. Dodatkowo obie strony powoli dostrzegają, iż „wróg”, z którym należy walczyć czai się gdzie indziej, a pokonać można go tylko wspólnymi siłami.
Kwestia ekologii bowiem to w pierwszym rzędzie nie troska o segregację odpadów czy oszczędzanie wody (na tym niestety często się poprzestaje), ale kwestia fundamentalnej zmiany świadomości człowieka – z postawy konsumpcyjnej, postawy beztroskiego używania dóbr na postawę odpowiedzialności za świat, który został nam i przyszłym pokoleniom powierzony. Ta priorytetowa kwestia moralna może okazać się nowym spoiwem wysiłków ekologicznych podejmowanych przez najróżniejsze środowiska, w tym chrześcijańskie.
Kościół powoli zdaje się bowiem dostrzegać, iż ocieplanie się klimatu, zanieczyszczanie unikalnych przyrodniczo rejonów Ziemi, genetyczne modyfikowanie żywności powiązane jest z takimi kwestami społecznymi, głód, bezrobocie, nierówności społeczne, wyzysk, a wobec nich Kościół nie może być obojętny. Coraz częściej też słychać głosy, iż postawa ekologiczna jest naturalną konsekwencją wiary chrześcijańskiej.
Daleko jeszcze do „ekologicznej duchowości”, którą zaleca chociażby jezuita i profesor Joseph A. Tetlow z uniwersytetu w St. Louis mówiąc: „Jak możemy być współpracownikami Boga, gdy beztrosko zanieczyszczamy powietrze, ograbiamy nasze puszcze, zanieczyszczamy nasze rzeki i jeziora”. Głosy zrozumienia dla problematyki ekologicznej płyną też z Watykanu. Wielkim dowartościowania problematyki ekologicznej, obecnej w wielu miejscach w nauczaniu Jana Pawła II było orędzie na Światowy Dzień Pokoju z 1990 r. zatytułowane „Pokój z Bogiem Stwórcą, pokój z całym stworzeniem”, w którym papież stwierdza, iż należy traktować „odpowiedzialność za ład wewnątrz stworzenia i swoje obowiązki względem natury i Stwórcy jako element swojej wiary”. W czasie innego wystąpienia papież mówił, że istnieje „ciężki grzech przeciwko środowisku naturalnemu”.
Nie oznacza to, iż Kościół nie mógłby się angażować działalność ekologiczną pełniej i mocniej, szczególnie na poziomie parafii.. Wiele jest jeszcze do zrobienia, szczególnie uświadomienie wiernym, że wobec świata stworzonego przez Boga mają pewne obowiązki,których nieprzestrzeganie może obarczać ich poważną winą moralną czy religijną. Wiele się jednak już dzieje w kwestii relacji Kościoła katolickiego i innych kościołów chrześcijańskich do natury, powoli, małymi kroczkami troska o dobra naturalne staje się elementem powszechnej praktyki chrześcijan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?