Poznać ich można od razu. Ogolone głowy, żółte lub pomarańczowe hinduskie szaty, egzotyczne instrumenty, monotonny, choć melodyjny śpiew, rozdawane za darmo wegetariańskie potrawy.
Wiele nowych ruchów religijnych utożsamia się z tzw. New Age (Nową Erą). Nie jest to organizacja ani ruch, lecz ideologia, mająca swe korzenie w rewolucji obyczajowej końca lat sześćdziesiątych.
Komuny hipisów uprawiających tzw. wolną miłość kojarzą się z rewolucją obyczajową końca lat sześćdziesiątych. Po kilku latach te nieformalne grupy na ogół się rozpadały. Ale jedna z nich wciąż istnieje i to jako organizacja religijna.
Zwykle wyobrażamy sobie guru uczącego wschodnich technik medytacji jako ascetę, lekceważącego dobra materialne. Rajneesh Chandra Mohan, znany jako Osho, zdecydowanie odbiegał od tego schematu.
Wiele jest ruchów zapowiadających rychły koniec świata. Światowy Uniwersytet Duchowy Brahma Kumaris (Raja Yoga) wyróżnia się spośród nich tym, że jest oparty na hinduizmie. Według wyznawców wkrótce możemy się spodziewać zniszczenia panującego od 2500 lat na Ziemi piekła i rozpoczęcia okresu istnienia na naszym globie nieba. Potrwa to również 2500 lat.
Istnieje szereg argumentów historycznych, filozoficznych i antropologicznych przemawiających za tym, by rozróżnienie magii i religii zrelatywizować.
Na początku trzeciego tysiąclecia ogólna liczba wyznawców islamu przekroczyła miliard dwieście milionów! Prawie dwie trzecie wszystkich muzułmanów zamieszkuje Azję, natomiast chrześcijanie nie stanowią na kontynencie azjatyckim nawet trzech procent ludności.
Czternaście tysięcy dorosłych Chińczyków przyjęło chrzest w czasie ostatniej Wielkanocy. Wśród nich Cecilia Zhao z Pekinu, która jest teraz jedyną katoliczką w swojej rodzinie.