Relacja pomiędzy psychoanalizą i religią podlega zmianom od połowy lat 80. XX w. Przez ten czas opublikowano wiele psychoanalitycznych książek i artykułów, które odrzucają to, co powszechnie przedstawia się jako redukcjonistyczne rozumienie religii przez Freuda, podobnie jak i jego negatywną ocenę religii, którą uznawał on za ekspresję dziecięcych potrzeb.
Według wielu opinii psychoanaliza nie jest szczególnie skoncentrowana na ustalaniu rzeczywistych faktów z wczesnej historii życia pacjenta – nie w takim stopniu co na przeżywanym znaczeniu tych faktów. Nie interesuje jej, czy prawo grawitacji jest prawdziwe, czy też nie. Jednakże jest zainteresowana faktem, że w tym obszarze istnieje obiektywny stan faktyczny, bez względu na to, w jak bardzo zawiły sposób jest on sformułowany – jako że rozumienie rzeczywistości psychicznej i przyjmowanie tego, co zewnętrzne, takim, jakie jest, zachodzi w świetle tego rodzaju obiektywności. Wyobraźmy sobie pacjenta, który zaprzecza prawu grawitacji.
Nasze skoncentrowanie się na psychicznym znaczeniu tego zaprzeczenia jest silnie zdeterminowane przez to, co wiemy na temat istnienia i przyjmowania prawa grawitacji. A jeśli pacjent miałby stwierdzić, że wszystko, co wiemy, nie ma związku z prawdziwością jego zaprzeczenia, ponieważ jego wiedza w tej kwestii, choć pewna, nie jest otwarta na żadną formę potencjalnej weryfikacji – co wtedy?
W tym przypadku wzięcie w nawias kwestii prawdziwości twierdzenia pacjenta jest braniem w nawias tego, co wiemy o świecie i co przyjmowane jest za prawdę. W tym właśnie, bez uzasadnienia, leży ograniczenie nałożone na proces analityczny i badanie tego, co jest rzeczywiste. W pewnym sensie o to prosi nas osoba wierząca. Prosi nas, byśmy przyjęli – ale w pewnym sensie bez uzasadnienia (możliwego do zaakceptowania przez osobę niewierzącą) – jako prawdziwą rzeczywistość, która nie jest otwarta na walidację na podstawie jednomyślności (7), oraz byśmy mieli wzgląd na osobiste znaczenia, które osoba wierząca wyraża w świetle tej rzeczywistości (Leavy, 1990, s. 59) (8). Dla Freuda oznaczało to ograniczenie jego poszukiwania prawdy. Było to podejście nieprzyjazne jego analitycznemu stanowisku i dlatego musiało zostać odrzucone (i do tego momentu stosował on dostępne argumenty filozoficzne).
Jak stwierdza on odrzucając religię w eseju „O światopoglądzie”: „Po prostu jest tak, że prawda nie może być tolerancyjna, nie dopuszcza żadnych kompromisów i ograniczeń… i staje się nieprzejednanie krytyczna, gdy jakaś inna instancja próbuje zastrzec dla siebie jakąś ich część” (Freud, 1933, s. 160, wyd. pol. 1995, s. 185). Dzięki zmianie charakteru tego, do czego odnoszą się terminy „psychoanaliza” i „religia”, nowsze analityczne podejścia do religii mogły tolerować takie odstępstwa od poszukiwania prawdy. Freud nie mógł tego zrobić. Już w jego czasach na znaczeniu zyskiwał pogląd, że wierzenia religijne są po prostu rodzajem fikcji uznanej za prawdę dla swego olbrzymiego znaczenia praktycznego, zarówno w kategoriach kultury, jak i potrzeb ludzkości, które nie mogą być zaspokojone przez „chłodną wiedzę” (1927, s. 35, wyd. pol. 1998b, s. 145).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?