Wspólnym rysem hindusów jest pogląd, że śmierć stanowi tylko cezurę w łańcuchu wielu następujących po sobie żywotów. Do tej idei ponownych narodzin należy też nauka o karmanie.
Decydującą podstawą wszystkich dalszych sądów na temat nowoczesnego hinduizmu jest fakt, że w Indiach – pomimo lub być może nawet właśnie dzięki wielości konkurujących ze sobą tradycji religijnych – zachowała się głęboka religijność. Nawet nowoczesna nauka i technika, rozprzestrzeniające się obecnie ze znaczną szybkością, nie przyniosły uszczerbku tej potrzebie. Kierunki, jakie obierają poszczególne wspólnoty religijne, mogą być wprawdzie różne, ale intensywność wiary wszędzie jest imponująca.
Aby uchwycić znaczenie tego fenomenu, najpierw trzeba sobie jeszcze raz uzmysłowić fakt, że nie istnieje żaden Kościół wszystkich hindusów, nie ma też instytucji religijnych, które mogłyby rościć sobie pretensję do reprezentowania jednej wiążącej dla wszystkich teologii; nie istnieje też żadne scentralizowane i nadzorowane przez teologów kształcenie kapłanów, którego zadaniem byłoby też troszczenie się o zachowanie czystości takiej nauki; nie ma też kodeksu ujednolicającego rytuał.
Cóż zatem może być ową jednoczącą więzią? Najpierw jest to pewność, że boskość może się przejawiać w różnych formach. Mogą to być kamienie, drzewa, obrazowe przedstawienia bogów lub charyzmatyczni ludzie, przede wszystkim zaś znakomity guru. Niezwykle wielka jest skłonność do tego, by w duchowym nauczycielu upatrywać autorytet, tubę boga, wcielenie lub manifestację jakiegoś bóstwa i uznawać go za pośrednika lub dawcę łaski. Taka predyspozycja do duchowości nie jest czymś przypadkowym. Zakłada ona pogląd na świat, zgodnie z którym materia nie jest czysto martwa i bezduszna, lecz zawsze i we wszystkich swych formach jest przeniknięta twórczą i kształtującą siłą. Jeśli nie każdy to dostrzega lub odczuwa, wynika to z przytępionej zdolności postrzegania, z brakującej lub niewyćwiczonej wrażliwości. Rzeczą decydującą dla postrzegania boskiej obecności jest zatem przeżycie, wizja, wtargnięcie nadprzyrodzoności do zwykłego otoczenia, którego jeden człowiek doświadczył, a drugi chętnie w nie wierzy.
Taka gotowość uznania istnienia tego, co nie jest lub jeszcze nie jest przedmiotem własnego doświadczenia, jest m.in. również wynikiem socjalizacji, w toku której ćwiczy się najpierw ślepą gotowość do nauki, a dopiero później własną władzę sądzenia. Zanim zacznie się rozumieć treści nauczania, najpierw, nie zgłaszając wątpliwości, przyswaja się na pamięć takie wymagające objaśnienia dzieła filozoficzne jak Joga-sutry (Yoga-sūtra) lub Sankhja-karika (Sāmkhyakārikā) oraz tak skondensowane teksty o wysokim stopniu abstrakcji jak gramatyka Paniniego, która składa się bardziej ze skrótów i zakodowanych znaków niż z konwencjonalnego tekstu. Punktem wyjścia procesu rozumienia jest bowiem całość: dopiero wtedy, gdy wszystkie szczegóły zostaną zgromadzone w pamięci ucznia w taki sposób, że za pomocą każdego znaku kodującego można uchwycić kontekst, grupę innych znaków kodujących, do której przynależy, rozpoczyna się pod kierunkiem nauczyciela proces rozumienia całości, który sensownie wiąże ze sobą wszystkie jej części. Akt zrozumienia następuje wtedy szybciej i intensywniej, ponieważ nie brakuje żadnego szczegółu potrzebnego do zrozumienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?